Podejście z Vusanje na szczyt Zla Kolata ,zajmuje nam 10h brutto w tym zabawę w śniegu.



Na szczycie super pogoda i piękna panorama.






Kolejny dzień i Bobotov Kuk i genialna pogoda miedzy jedną burzą a drugą







Był też czas na zwiedzanie wybrzeża ,a wszystko podczas trwanie święta niepodległości





Wyjechaliśmy w piątek o 21 przez Słowacje,Węgry ,Serbię nikt nigdzie nas o nic na granicach nie pytał.
Po 21 h jazdy (2h stania na drodze w górach bo był akurat remont)docieramy do Vusanje gdzie mamy nocleg.
Gospodarze robią taki obiad że jeszcze długo będe go wspominał.
O 3 start na Zla Kolatę, jesteśmy sami i poza psami pasterskimi nikogo nie spotykamy.
Raki się przydały a trasę w obie strony robimy w średnim tempie 10h brutto w tym szczyt Małej Kolaty.
Po 3h resetu i obiadku u gospodarzy jedziemy do Żabljaka i kolejnego pasma górskiego Durmitor. Po drodze oglądamy Kanion rzeki Tatra i słynny most.
Ogarniamy nocleg i jedziemy obejrzeć zachód słońca z przełęczy gdzie jutro atakujemy Bobotov Kuk.
Oglądamy drugą połowe i karne finału .
6 rano start z przełęczy na Bobotova w obie strony 5h.
Podjeżdżamy do Żabljaka i zwiedzamy Czarne Jezioro.
O 18 jesteśmy w Budvie i mamy kwaterę z widokiem na plażę Jaz.
Już wtedy Pan Smak spowodował ze plaży pamiętam trochę i dopiero w miarę ogarniam jak zaczęła się impreza pod murami starego miasta ,dj wymiatał było grubo. Taryfą wracamy (zdarli z nas 20 euro sporo za dużo) gdzieś o 2 w nocy

Wstajemy o 8 i jedziemy wybrzeżem pod granicę a Albanią ,zatrzymując się w każdym wartym uwagi miasteczku.
Na Wielkiej Plaży ponad 10km bawimy 3h i prosto z niej udajemy się oglądać zachód słońca nad Zatoką Kotorską.
Mają świeto niepodległości i w Kotorze jest znowu gruba impreza

wracamy o 1 na kwaterę by o 5 wstać i wracać do Polski

Zatrzymujemy się na godzinę w Dubrowniku a potem przez całą Chorwację wracamy do domu ,gdzie jestem o 23 .
Intensywnie ale mega pozyztwnie