Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 10:09 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N sty 20, 2019 10:12 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Planowanie kolejnego górskiego sezonu to dobry moment na podsumowanie sezonu minionego, zatem zaległa relacja z lipcowo-sierpniowych Julijskich Alp :D

Dwa letnie tygodnie w Alpach Julijskich stały się już tradycją. Tradycją stała się również ekipa. W składzie: Zombi + Saxifraga + Paweł wyruszamy zatem pod koniec lipca na szukanie nowych przygód i podbój nowych dróg w znanych nam już rejonach.
Było, jak zwykle, intensywnie. Przyjechaliśmy na kończące się właśnie załamanie pogody i wróciliśmy przed nadciągającym kolejnym załamaniem, więc poza pierwszymi dwoma dniami gorszej pogody, generalnie panowała totalna lampa, no, ewentualnie lekka mgła. Zapowiadane w prognozach pogody burze jakoś nie nadchodziły, więc cóż było robić – trzeba było napierać.

W skrócie:
- 16 dni
- prawie 12 tys. m podejść (11700m wg zegarka Zombiego ;))
- 19 kg w plecakach
- 8 dróg wspinaczkowych, 200-400m, IV-VI, w porównaniu do lat ubiegłych – kilka nowych i kilka znacznie dłuższych.
- tysiące spalonych kalorii (zegarek Zombiego mówi o 22 tys., kcal ;)
- kilka drobnych sprzeczek ;)
- jak zwykle - trochę wypitego wina.

Dzień 1 i 2. Zgornje Jezersko i wycieczka rozruchowa.

Na lotnisku w Lubljanie spotyka nas potężna burza i ulewny deszcz. Tym razem jeszcze przez wyjazdem postanowiliśmy zmienić nieco formułę wyjazdu i na kilka dni wypożyczyć auto. Nie, to jeszcze nie emerytura ;) – zamierzamy powspinać się w rejonach trudniej dostępnych komunikacją publiczną. W planach było wspinanie w Karawankach i na Magarcie. Formalności nieco się przedłużyły, ale po jakiejś godzinie odbieramy naszego bolida i tu zaczyna się spontan, bo nie mamy planu, gdzie nocować a na przejazd pod Koshutnikov Turn nieco za późno. Spontanicznie udajemy się do pięknej, jak się okazało miejscowości Zgornjne Jezersko i tam znajdujemy nocleg w super fajnym hostelu Stara Posta. Dostajemy na naszą trójkę niemal „apartament” – trzy piętrowe prycze plus sofa, z łazienką ;). A na korytarzu każdorazowo mijamy okazały zestaw nalewek ;).

Obrazek

Zgornjne Jezersko leży na ogromnej polanie, w dolinie dzielącej pasmo Karawanek od Alp Kamnicko-Sawińskich. Wobec słabych prognoz oraz gościnności hostelu zostajemy na dwie noce. Nazajutrz po przyjeździe idziemy na wycieczkę rozruchową w stronę Alp Kamnicko-Sawińskich, bez specjalnych planów – byle do góry i byle zdążyć przed deszczem ;).

Obrazek

Docieramy do schroniska Ceska Koca na Spodnjih Ravneh, skąd fajną via ferratą, pokonując kilka płatów śniegu, przechodzimy do drugiego schroniska na podobnej wysokości - Kranjska Koca na Ledinah.

Obrazek

Paweł i Zombi idą jeszcze 80m w górę na grań, aby dobić do 1000m podejść ;), ja nie wierzę w dokładność wskazań zegarków i zostaję w schronisku racząc się drugim śniadaniem.

Obrazek

Schodząc zostawiamy po prawej Veliką Babę, na którą mieliśmy nieśmiały plan wspiąć się, jednak napotkany Słoweniec straszy trudnościami, obrywami i kruszyzną, a sama ściana wygląda dość poważnie. Może kolejnym razem … Schodzimy do Zgornjego Jezerska i biegniemy na pizzę, a dosłownie za chwilę rozpętuje się potężna burza. W pizzerii robi się tłoczno i gwarno, ktoś zaczyna śpiewać – zabawa! ;)

Dzień 2- 4. Koschutnikov Turn i okolica, Westkante, IV+, 300m.

Kolejnego dnia z samego przejeżdżamy do schroniska Koschutahaus w Karawankach, po austriackiej stronie. W planie mamy wspinanie na ścianie Koschutnikov Turn, na której jest ponad 10 dróg biegnących tuż obok siebie.

Obrazek

Pogoda niepewna, wieje silny wiatr i niebo zasnute biało-szarymi chmurami. W schronisku jesteśmy około 8-mej rano, jakaś duża ekipa Austriaków właśnie kończy śniadanie. Meldujemy się, i pijąc kawę obserwujemy pogodę, jest jednak na tyle mało zachęcająco, że postanawiamy zrobić rekonesans – podejść pod ścianę i ewentualnie zdobyć szczyt „drogą normalną”. Wyruszamy. Podejście dość nudne - lasem, później niemal niekończącym się piargiem. Po około godzinie jesteśmy pod ścianą, szukamy startu dróg wspinaczkowych.

Obrazek

Obrazek

Robi się coraz zimniej i coraz ciemniej, wieje silny wiatr. Podchodzimy pod via ferratę prowadzącą na grań a dalej na szczyt. Wiatr coraz silniejszy, ręce – nawet w rękawiczkach - grabieją, co na dość eksponowanej via ferracie fajne nie jest. Wobec pogarszających się warunków postanawiam zejść na dół, w końcu mamy przed sobą jeszcze tyle czasu, po mi ekstremy pogodowe na starcie ... Zmarznięta wracam do schroniska i przy kawie czekam na kolegów. Po jakiejś godzinie, przewiani i przemarznięci są w schronisku. Ale, szczyt zdobyty – 1:0 dla nich ;). Wieczorem uzupełniamy kalorie i płyny.

Kolejnego dnia powietrze z rana super przejrzyste, wygląda na to, że wiatr przewiał frontowe chmury na dobre i nareszcie będzie dobra pogoda. Jest jednak dość rześko, i jak się później okazało - sweter puchowy nie okazał się przesadą …
Idziemy na 300-metrową drogę Westkante, o trudnościach do IV+, co jak się później okazało było wyceną bardzo ostrożną, bo trudności okazały się zaskakujące. Pierwsze dwa wyciągi to długi trawers, dla mnie dość „lotny” - moje krótkie nogi miejscami nie znajdowały oparcia i pewne odcinki trawersu musiałam pokonać niemal na samych rękach. Po trawersie, z którego startuje kilka dróg, nasza linia wiedzie prosto w górę. Jest, hmm, dosyć pionowo, a wyciąg – wg topo wyceniony III+ jest lekko przewieszony i na tyle niekomfortowy, że Zombi postanawia dobić haka a z kolei my z Pawłem nie daliśmy rady go wybić, bo trudno było zrobić to w przewieszeniu i bez dobrego oparcia na nogi. Po około 3h kończymy drogę, wybrani fizycznie i psychicznie, ale zadowoleni. W końcu - to nie wczasy pod gruszą ;). Idę jeszcze kawałek w kierunku szczytu po czym schodzimy na dół via ferratą. Zasłużyliśmy na rest 8) :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 4-6. Mangart: via ferrata Via Italiana, wspin – Juzgozahodnji raz, VI/III, ok. 400m.

Kolejnego dnia przejeżdżamy pod Mangart. Korzystając z auta po drodze robimy zakupy w Kranjskiej Gorze oraz zaliczamy krótki rest i - kąpiel w jeziorze: regeneracja musi być! ;)

Obrazek

Po czym wjeżdżamy krętą drogą do malutkiego schroniska Koca na Mangartskem Sedlu, gdzie spędzamy kolejne dwa bardzo udane dni i klimatyczne wieczory zarazem.
Tego samego dnia idziemy jeszcze na krótką wycieczkę eksponowaną i przyjemną via ferratą Via Italiana. Byłam już na niej kilka razy, Zombi pewnie jeszcze więcej, ale Paweł jeszcze nie, a trochę gimnastyki na wieczór się przyda. Schodząc do schroniska lustrujemy ścian Mangartu, której południowozachodnim filarem nazajutrz zamierzamy się wspiąć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wieczorem leżymy na trawie obok schroniska, miejsce widokowe a wieczór ciepły. Jest sielsko.

Obrazek

Kolejnego dnia z uwagi na zapowiadane popołudniowe burze wstajemy wcześnie i o 6.00 ruszamy pod ścianę. Powietrze rześkie, więc idziemy nie ociągając się. Szybko odnajdujemy start drogi i Zombi zaopatrzony we wszystko, co niezbędne i co zbędne być może również ;) rusza na pierwszy wyciąg. W systemie: Zombi, a następnie ja z Pawłem za nim pokonujemy mozolnie wyciąg po wyciągu, których łącznie wychodzi nam 8. Po niespełna 4 godzinach osiągamy stanowisko końcowe. Droga fajna, skała lita a widoki szerokie, przygoda warta zatem wysiłku. Zgodnie z prognozą nadciągając jednak burzowe chmury a w oddali widać pierwsze błyski, nie delektujemy się zatem okolicą tylko szybko pakujemy sprzęt i via ferratą zbiegamy na dół, ku swemu zdziwieniu - pomimo coraz bardziej ołowianego nieba mijamy po drodze turystów zmierzających na szczyt Mangartu … gdy tylko weszliśmy do schroniska, lunął deszcz.
W schronisku nie ma prądu, wieczór spędzamy przy świecach i winie ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 7. Rest i przejazd na przeł. Vric.

Kolejnego dnia musimy oddać samochód i przemieścić na przeł. Vrsic. Po drodze zaliczamy małe wspinanie w krzakach ;) – chcemy sprawdzić znajdujące się do blisko drogi krótkie, obite drogi wielowyciągowe, rekomendowane w przewodniku. W dolinie panuje jednak nieziemski upał a wybrana droga okazuje się wcale nie taka fajna, nie mówiąc już o kolczastych zaroślach, które trzeba sforsować na krótkim podejściu. Po zrobieniu dwóch wyciągów i pogryzieniu przez jakieś złośliwe owady robimy wycof i jedziemy nieco ochłonąć w jeziorze. Później odstawiamy w Kranjskiej Gorze auto i autobusem wjeżdżamy na Vrsic, gdzie gospodarz schroniska już nas wypatruje, jako stałych bywalców o tej porze roku.

Dzień 8. Wspin na Mojstrovce – Severni raz, IV/III, 300m

Korzystając z pewnej pogody postanawiamy zrobić nieznaną nam jeszcze drogę – Północny Filar Mojstrovki. Zombi robił co prawdą tę drogę, ale było to dobre 15 lat temu albo wcześniej, można zatem uznać, że to taka premiera po latach ;). Pierwsze dwa wyciągi prowadzę ja, poza zbyt długim poszukiwaniem dogodnego miejsca na stanowisko ;) nie sprawiają mi wiele problemów. Następnie do boju rusza Zombi i sprawnie do końca ciągnie już pozostałe wyciągi. Wyjście z drogi to dość zagadkowy na pierwszy rzut oka trawers, prowadzący lekko w dół pod dużym skalnym okapem. Co dalej – nie wiadomo, topo jest w tym temacie dosyć niejasne ;). Po wyjściu z trawersu dość szybko odnajdujemy jednak szlak, prowadzący na szczyt Mojstrovki. Wchodzimy zatem, choć byliśmy już na nim milion razy a Zombi ze dwa miliony nawet.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 9. Przeł. Vrsic, wspin. w rejonie Prisojnika - Tapeta IV/V+, 250m

Idziemy na znane nam już dobrze drogi w rejonie Prisojnika: Tapetę i Fokn u Okn, pod które jest około 700m podejścia. Ostatecznie kończymy dzień po zrobieniu tylko pierwszej z nich, Tapety, bo ciemne chmury gęstnieją i zaczynają straszyć złowrogo, a nie chcemy powtórki z roku ubiegłego, gdy drogę kończyliśmy w strugach deszczu i gęstym w gradzie. Pierwsze trzy wyciągi prowadzi sprawnie Paweł, ostatnie dwa, nieco trudniejsze – Zombi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 10. Przeł. Vrsic, wspin. w rejonie Prisojnika – Najstnica IV/V+, 180m

Kolejnego dnia postanawiamy zmierzyć się z Najstnicą, 180-metrową drogą w rejonie Prisojnika. Podejście jest nieco dłuższe, niż na Tapetę, jednak okazuje się nie tak forsowne, większość podejścia to wygodny trawers wśród górskich muraw i nawet nie wiadomo, kiedy mija te 800m … Ja i zombi robiliśmy już tę drogę 2 lub 3 lata temu, wówczas nas nie zachwyciła, warto jednak zweryfikować wspomnienia … na samym starcie leży, jak zwykle, spory jęzor śniegu i jest to chyba znak rozpoznawczy tej drogi. Prowadzi Zombi, na dwa środkowe wyciągi zamieniając się z Pawłem. Wszystko idzie sprawnie i nawet ostatni, najtrudniejszy wyciąg z mało komfortową asekuracją a w zasadzie praktycznie z jej brakiem okazuje się tym razem mało problemowy: taka nieco bulderowa ścianka „jednego ruchu”. Po skończeniu drogi nieco lansu, chwila oddechu i schodzimy do naszego wygodnego trawersu, po drodze jeszcze robiąc „rzut oka” na naszą ścianę i wszystkie jej zawiłości ;). Słońce przypieka, czas na sjestę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 11. Rest – przejazd do Aljazev Domu w dol. Vrata, po drodze: jezioro, zakupy, spotkania z Matragoną i wspólna pizza w pizzerii Kot.

Tak jakoś jest i zdarza się to nie pierwszy już raz, że łatwiej spotkać się ze znajomymi z forum nie w naszych górach, lecz w Słowenii ;). Zgadujemy się sms-owo z Matragoną, która w okolicy spędza urlop rowerowo i spotykamy się w Mojstranie w słynnej pizzerii Kot. Matragona z Gregiem ratują z opresji nasze nogi i podrzucają autem do Aljazev Domu, za co jesteśmy im niezmiernie wdzięczni.

Obrazek

Obrazek

Dzień 12. Zajęcia indywidualne ;)
Begunski Vrh. , ok. 1200m podejścia.

Czasem trzeba nieco od siebie odpocząć ;). Zombi na ten dzień ma zaplanowane wspinanie ze słoweńskim wspinaczem. Udają się na jedną z dróg na słynnej północnej ścianie Triglava. Wychodzą skoro świt, jeszcze jest ciemno. Ja wychodzę niedługo po nich. Idę na solową wycieczkę na Begunski Vrh, byłam tam już nie wiem ile razy, ale lubię ten szczyt i ten rejon, nieco na uboczu od głównych „szlakostrad” i tłumów zmierzających na Triglav, jest tam więc pusto, cicho a zarazem górsko. Są koziorożce, kwiaty, a w Domu Valentina Stanica wypijam niespiesznie wysokogórską kawę, a wydaje mi się, że nawet dwie ;).
Paweł zaś tego dnia postanawia zdobyć Triglav, jako że nigdy jeszcze na nim nie był. Wybiera długą trasę przez Plemenice, więc wychodzi mu solidna wycieczka.
Wczesnym popołudniem wszyscy, usatysfakcjonowani, zmęczeni ale zadowoleni, spotykamy się na tarasie Aljazev Domu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 13. Podejście do Bivaku

Na koniec wyjazdu została nam najpoważniejsza droga – południowy filar Skrlaticy. Drogę robiliśmy już rok temu, jednak bardzo przypadła nam do gustu, bo wraz z poprzedzającym wspinanie noclegiem w biwaku to świetna, górska przygoda. Do biwaku wyruszamy późnym popołudniem a mimo tego na podejściu pot leje ciurkiem. 1000m podejścia mija jednak tym razem w miarę szybko, o ile w ubiegłym roku leśne zakosy zdawały się nie mieć końca, tak teraz było ich jakby niej. Zombi ruszył pierwszy aby zrobić rekonesans w biwaku. Ja za nim, w około 1h45 min jestem na miejscu. Paweł dotarł chwilę później.
Tym razem okazało się, że na biwakową przygodę wybrali się też inni turyści (bo, patrząc po ekwipunku, raczej nie wpinacze …). Oprócz nas w biwaku jest już 6 osób: trójka Czechów i trójka Chorwatów .. zostajemy jednak, prycze dość szerokie więc damy radę.
Zombi nie zabrał spodni na zmianę i musiał do nocy paradować w samych gaciach, bo po ostrym podejściu wszystko mokre, wiadomo ;). Po szybkiej i skromnej kolacji, i łyku wina, które Zombi wtaszczył do biwaku na grzebiecie, zajmujemy miejsca leżące. Paweł lokuje się na górnej pryczy z Czechami, ja na dole obok Chorwatów, a Zombi w na ławce, co okazało się chyb najlepszym wyborem, bo nasi współtowarzysze - zwłaszcza mój bezpośredni sąsiad - zaczęli przeraźliwe chrapać … Zasnęłam może na 2h nad ranem i dźwięk budzika o 4.45 okazał się wybawieniem. Szybkie śniadanie z przyniesionych kanapek i o 5.15 ruszamy pod ścianę, mając już tylko około 300m podejścia.

Obrazek

Obrazek

Dzień 14. Wspin na Skrlaticy - południowy filar Skrlaticy, IV 400 m

Poranek nie oślepił nas promieniami wschodzącego słońca, za to zasiał niepewność. Idziemy pod ścianę, wokół przewalają się chmury. Nie wyglądają na deszczowe, jednak ściana raz po raz kompletnie znika w szarej mgle … postanawiamy pół godziny zaczekać aż nieco się przetrze. Po jakimś czasie jednak startujemy, drogę w końcu znamy, nie okazała się być trudna, więc powinniśmy sobie poradzić. Pierwsze dwa, albo nawet trzy wyciągi – mgła zatarła pamięć ;) – prowadzi Paweł, radzi sobie dzielnie. Później prowadzenie przejmuje Zombi. Na chwilę robi się zupełnie szaro, ścianę i nas ogarnia mrok, pojawia się też chwila zawahania i nieśmiała myśl - czy oby zaraz nie będziemy zjeżdżać … Hmm, spojrzałam w szarą czeluść pod nami – cóż: wolałabym nie … To samo pomyśleli moi towarzysze. Napieramy zatem dalej. Im wyżej a także wraz z upływającymi godzinami i wzrostem temperatury, mgła zaczyna się rozpraszać, na ostatnich dwóch wyciągach mamy nawet jakieś widoki, jak na te warunki – całkiem szerokie ;) . Najważniejsze, że pogoda nie pogarsza się, nie zanosi się ani na deszcz ani na burzę, więc w tych bezkresnych załomach skalnych nie pobłądzimy, co na tej drodze może się zdarzyć. Ostatnie dwa wyciągi mijają szybko i w końcu jesteśmy na stanowisku, tuż przy szlaku. Całość zajęła nam około 4h i jakieś 10 długich wyciągów. Szybko schodzimy na dół. Im niżej, tym bardziej gorąco, do Aljazev Domu dobiegamy dosłownie na oparach, to w końcu 1500m dojść pionowego zejścia ... Popołudnie mija na reście i nawadnianiu się, naprawdę trudno uwierzyć, że kilka godzin wcześniej puchowe ubrania nie były przesadą a gęsta mgła napawała realną grozą …

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 15. Rest

Paweł schodzi tego dnia do Mojstrany, Zombi odprowadza go robiąc przy okazji sprawunki w sklepie a ja snuję się po okolicy, regenerując zmęczone nogi w potoku. Upał przeraźliwy.

Dzień 16. Wspin na Bovskim Gamsovcu – Zasilni Ishod, IV/V+, 200m i Bevanda, 180 m VI-

Chcąc wykorzystać jeszcze jeden dzień dobrej pogody a zarazem ostatni dzień wyjazdu idziemy z Zombim we dwójkę na Bovski Gamsowec, gdzie planujemy zrobić dwie dość krótkie, ale przyjemne, znane nam już drogi. Z racji upału, jaki od kilku dni zagościł na dobre wychodzimy przed wschodem słońca - około 4.30. Kawa wypita po ciemku przed schroniskiem jest chyba jedną milszych chwil wyjazdu. Idąc w stronę przeł. Luknia mijamy jednak grupki równie wczesnych, jak my, turystów, oświetlających sobie drogę czołówkami. Na Luknię docieramy szybko, jesteśmy tam około 6.15. Stąd jeszcze kawałek podejścia i około 7. Rano zaczynam się wspinać.
Dzielimy się prowadzeniem, Bevandę sprawnie i szybko prowadzi Zombi, po nieco ponad godzinie jesteśmy na szlaku, którym szybko zbiegamy do podstawy ściany. Tam ponowne szpejenie się i startujemy na drogę Zasilni Ishod, którą od startu do mety prowadzę ja. Robiłam ją już tyle razy, że znam niemal na pamięć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po skończeniu drogi chwilę leżymy na soczystej murawie, mając jednak w pamięci panujące od kilku dni upały, w asyście pól szarotek i koziorożców szybko zbiegamy na dół na zacieniony taras schroniska. Pan z obsługi robi nam niespodziankę – do obiadu przynosi nam samodzielnie zrobioną miskę zieleniny, oj, tego naprawdę było nam trzeba ;).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 17. Zejście do Mojstrany, autobus - Lublana - Kranj – samolot -Warszawa

Wszystkim towarzyszom – hvala lepa! :D - i – do kolejnego razu ;)

ps. pierwotnie tytuł relacji miał brzmieć "bez szczytowania", bo jakoś tak jest, że gdy się człowiek wspina to traci zainteresowanie szczytem, ale jakby nie patrzeć, jakieś szczyty jednak były, Zombi z Pawłem zdobyli "aż" trzy, a ja o jeden mniej ... ;)


Ostatnio edytowano Cz lut 07, 2019 8:32 pm przez saxifraga, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 20, 2019 7:30 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
Ech! wzruszam się, jak czytam o Julijskich, nie wiem, co w nich takiego siedzi, że nie mogę spokojnie patrzeć na zdjęcia, może pamięć zdarzeń, przygód górskich, tam zaczęłam przechodzić trasy, które wydawały mi się niemożliwe do przejścia, i to w takich ciekawych okolicznościach przyrody jak niżej. Człowiek jakoś szybko wchodzi tam w intensywne relacje z górami.

Obrazek

Saxi! brawo za wspinanie, chyba tylko jeszcze jedna dziewczyna na forum się wspina.
Gdzie jeszcze byłaś w tym roku?

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 20, 2019 7:38 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
anke napisał(a):
Saxi! brawo za wspinanie, chyba tylko jeszcze jedna dziewczyna na forum się wspina.


Dzięki, ale gdy już nie można tak dużo chodzić bo kolana dziurawe i zrypane, to wspinanie jest jakimś tam wybawieniem ;). A tak serio, to jest to nawet fajne, że zmienia się jakby postrzeganie gór i te szczyty nie są już tak ważne. A droga - niby ta sama, a za każdym razem jednak inna i nowe całkiem przygody mogą nas na niej spotkać ;).

Cytuj:
Gdzie jeszcze byłaś w tym roku?

W ub. roku to jakoś tak wyszło - zresztą jestem z tego zadowolona - że dużo było skałek i wspinania, w górach to byłam jeszcze tylko dwukrotnie w Tatrach, na jesieni, też w zasadzie wspinaczkowo. I pod koniec roku zupełnie lajtowo w niższej części partii Sudetów.

Siłą rozpędu popełniłam podsumowanie roku, "na dniach" wrzucę ;).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 20, 2019 7:46 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
A do Alp Julijskich i Słowenii w ogóle to i ja mam sentyment :) . Z jednej strony też chciałoby się pojechać i tu i tam, interesujących regionów jest masa. A jednak co roku z chęcią tam wracam ...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sty 22, 2019 7:50 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn paź 17, 2005 5:35 pm
Posty: 7568
Lokalizacja: z lasu
Macie zdrowie, oj macie :)
My tez wylądowaliśmy w Julijskich, choć jak zwykle planowaliśmy Kamnicko-Sawińskie...

Pozdrowienia :)
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sty 23, 2019 3:42 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
gdzie byliście i co widzieliście i co to za szkodniki obsiadły górę? :)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 24, 2019 1:16 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Widzę, że wypełniłaś doroczny obowiązek wrzucenia relacji z Julijskich. Jak zobaczyłem tytuł to właśnie sie zastanawiałem czy był identyczny skład jak rok wcześniej. Powodzenia dla wszystkich.

PS. Widzę, że macie dobrą serię z podwózką do Aljazev.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 24, 2019 5:25 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Krabul napisał(a):
Powodzenia dla wszystkich.

Dzięki! :)

Cytuj:
PS. Widzę, że macie dobrą serię z podwózką do Aljazev.

Oj, tak, i ze spotkaniami również ;).
Swoją drogą nawet próbowałam policzyć, ile osób znanych z forum spotkałam w Słowenii, naliczyłam 8, a zapewne o kimś zapomniałam ...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 24, 2019 8:08 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn lut 27, 2012 2:30 pm
Posty: 1407
Lokalizacja: Warszawa
Jak na "słoneczną stronę Alp" i te porę roku, to coś często na zdjęciach występujesz w puchówce ;)
Dobra, relacja, świetna lektura, fajna przygoda!

_________________
Nie sprytem, lecz siłą!

"Gdyby ministranci zachodzili w ciążę, aborcja byłaby refundowana"

V kolumna szatana


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sty 25, 2019 7:56 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Neander napisał(a):
Jak na "słoneczną stronę Alp" i te porę roku, to coś często na zdjęciach występujesz w puchówce ;)
Dobra, relacja, świetna lektura, fajna przygoda!

A, bo tak jakoś marznę na starość ... ;)
Dzięki! :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sty 31, 2019 7:22 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn paź 17, 2005 5:35 pm
Posty: 7568
Lokalizacja: z lasu
anke napisał(a):
gdzie byliście i co widzieliście i co to za szkodniki obsiadły górę? :)
Szkodniki, to nasze, własne... Tu akurat obsiadają szczyt góry Sia... straszny potwór z tej góry... ;) ale widok... prawie jak z Triglawu :)

Zwiedziły jeszcze kilka miejsc, głównie wąwozy, załoiły conieco trójkowego w Bohnij -Bellevue, było fajnie :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lut 01, 2019 7:35 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
Kaytek napisał(a):
Szkodniki, to nasze, własne...

no to masz rozgrzeszenie z nieobecności na forum :wink: :)
pozdrowienia!

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lut 02, 2019 7:13 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn paź 17, 2005 5:35 pm
Posty: 7568
Lokalizacja: z lasu
anke napisał(a):
Kaytek napisał(a):
Szkodniki, to nasze, własne...

no to masz rozgrzeszenie z nieobecności na forum :wink: :)
pozdrowienia!
aaaa... to dziękuję :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL