Korona Wysokiej (Smoczy Szczyt, Wysoka SE, Wysoka NW, Ciężki Szczyt)droga: grań od Niżniej Przełączki pod Igłą (II)Na środę zapowiadał się ładny dzień w Tatrach, przynajmniej do popołudnia. Później maiło nastąpić dłuższe załamanie pogody. Jak to zwykle w takich sytuacjach u mnie bywa, napaliłem się na wyjazd w Tatry jak szczerbaty na suchary, jednak perspektywa szukania na szybko partnera, jeszcze w środku tygodnia, ostudziła mój zapał. Nagle ni stąd ni zowąd dostaję wiadomość od Andrzeja z propozycja wspólnej akcji – to się nazywa wyczucie chwili.
Andrzej chce dokończyć brakujący mu fragment grani na Wysoką przez Smoczą Igłę i Smoczy Szczyt. Zgadzam się od razu, byle by tylko wyrwać się w Tatry, ale później myślę sobie, że jak Smoczy i Wysoka, to może od razu całą Koronę Wysokiej pocisnąć - niech to jakoś wygląda w kapowniku. Na razie postanawiam jednak nie drążyć tematu i zostawić sprawy swojemu biegowi, wszak prognozy nie są „żelazne” i istnieje prawdopodobieństwo zlewy, także nie ma się co tym teraz przejmować skoro i tak może z tego wyjść jedno wielkie „G”.
Wyruszamy z Krakowa dzień wcześniej i nocujemy na parkingu. Nie powiem, żebym się wyspał, bo jakoś tak przez większość nocy nie zmrużyłem oka, ale sam fakt, że nie musiałem „dymać z partyzanta” powoduje, że rano jestem pełen energii, zwłaszcza po aromatycznym espresso.
Zaczynamy podejście, tzn. ja podejście, a Andrzej rowerowy podjazd. Mogłoby się wydawać, że w wyścigu do Popradzkiego jestem skazany na porażkę, ale mam tajną broń w postaci skrótów i nie waham się jej użyć! Ostatecznie na metę wpadamy niemal równocześnie. Dalej butujemy już razem. Idzie mi się świetnie, zwłaszcza, że po ostatnich wycieczkach, Złomiska to dla mnie nowość niczym „OS po latach”.
Podejście na Niżnią Przełączkę pod Igłą
Szybko przemierzamy dolinę, mijamy Szarpane Turnie i zmierzamy na Niżnią Przełączkę pod Igłą. Andrzej zmierza wprost na przełączkę, a ja odbijam nieco w prawo i wychodzę na nienazwaną turniczkę, która już z daleka wzbudziła moje zainteresowanie. Po sesji zdjęciowej na wspomnianej turniczce robimy przerwę, a że pogoda zapowiada się bardzo dobrze, proponuję zrobić całą Koronę i skończyć na Wadze. Ku mojemu zadowoleniu, Andrzej przystaje na propozycję. Zaczynamy!
fot. AM /Na nienazwanej turniczce/
Wychodzimy na Wyżnią Przełączkę pod Igłą, no i oczywiście na samą Igłę w Smoczym. Mamy stąd świetny widok na dalszą grań, w kierunku Smoczego Szczytu, którą zaraz będziemy podążać. Wspomniana grań jest niezwykle lita, płytowa i niezwykle estetyczna, także z uśmiechniętą gębą pokonujemy kolejne granitowe metry i po godzinie od startu, meldujemy się na Wielkim Smoczym Szczycie, z którego podziwiamy widoczki. Z jednej strony ładnie prezentuje się grań Siarkana, a z drugiej wzrok przykuwają Ganki, a zwłaszcza pięknie prezentujący się stąd zachodni filar Wielkiego Ganku.
fot. AM /Lite płyty na grani/
Pięknie prezentujący się zachodni filar Wielkiego Ganku
Po nie najłatwiejszym zejściu wchodzimy na drugi, NW wierzchołek Smoczego, z którego zjeżdżamy już wprost na przełęcz. Kierujemy się w stronę Wysokiej od jej najmniej atrakcyjnej strony. Ten piękny szczyt wygląda stąd jak kopiasty pagór, a nie jak wielka tatrzańska piramida. Sama droga, zwłaszcza w swej początkowej części także nie grzeszy urodą, mówiąc wprost – pastwisko. Na szczęście im wyżej tym lepiej, a w kopule szczytowej już bardzo dobrze.
Wysoka od najmniej interesującej strony
Panoramka z Wysokiej
My tu byli
Na SE wierzchołku Wysokiej znów robimy przerwę, i delektujemy się krajobrazem, tym razem wzbogaconym o chmurki. Ku mojemu zaskoczeniu mija dopiero druga godzina od startu, więc temat kontynuowania Korony jest niejako przesądzony, bo przecież wrócić do Krakowa na obiad to zupełnie nie po tatrzańsku. Wchodzimy więc na wierzchołek z krzyżem (NW), robimy pamiątkową fotę i schodzimy ciekawą granią w kierunku Przełęczy pod Wysoką. Zanim jednak osiągniemy przełęcz, wchodzę na Wyżni Pazdur (2520 m) – jedną z trzech niezwykle charakterystycznie wyglądających turnic, które z daleka przypominają ostre pazury (stąd też zresztą nazwa). Mam stąd świetny wgląd w naszą dalszą drogę, czyli grań wiodącą na Ciężki Szczyt, która wygląda fantastycznie.
Zejście z Wysokiej
fot. AM /Na Wyżnim Pazdurze (2520m), z lewej widoczna jest piękna, lita i bardzo eksponowana grań na Ciężki/
Wkrótce przekonujemy się, że nie tylko tak wygląda, ale i oferuje bardzo ładne, niezwykle lite i eksponowane wspinanie po płytach i koniach skalnych. Ten odcinek grani to sama frajda, toteż na Ciężki docieramy w świetnych humorach. Czas nadal mamy dobry, wiec pojawia mi się myśl, by po dojściu na Wagę wbiec jeszcze na Rysy, jednak po tym jak zobaczyłem, co się dzieje na tym szczycie, szybko wybiłem sobie ten pomysł z głowy. Zresztą i tak nie wiem czy udałoby mi się jeszcze tam wepchnąć.
fot. AM /Na koniu skalnym w grani Ciężkiego/
Pazdury i Wysoka z Ciężkiego Szczytu
Z Ciężkiego schodzimy z asekuracją, pierwszy schodzi Andrzej. Mi schodzi się jakoś tak „kanciasto”, ruchy mam nieprzemyślane, chwytam niedbale. Oto dowód, że wystarczyło zawiązać ósemkę i skupienie szlag trafił. Nie rozwiązujemy się chyba z lenistwa, ale w końcu już trzeba, bo lina przeszkadza. Końcówka do Wagi to już formalność. Na przełęcz schodzimy więc na totalnym luzie.
Dolina Ciężka
Tej zerwy nie trzeba przedstawiać
Z Wagi idziemy jeszcze zrobić uskok nad Smoczą Przełączką, skąd z powrotem wracamy na szlak, by sprawdzić nowo zamontowane ułatwienia w postaci poręczy i podestów. Są wręcz zajebiste, ale jednak winda to by było to!
Sprawnie dochodzimy do schroniska, skąd już tylko kilka km asfaltem do auta. W dół Andrzej był jednak zdecydowanie szybszy
Po więcej zdjęć zapraszam na stronkę:
http://mountainadventure.weebly.com/kor ... okiej.html