Darz Bór, Szlak i Grzyb.
Nowy Rok nastąpił - trzeba z tego korzystać. Np. przemieszczając się po milusich szlakach, w milusiej pogodzie, przy milusio skrzypiącym śnieżku i milusio trzaskającym mroziku. Mieliśmy iść w piątek ale jedno Bydle zawaliło plan. Zostanie ukarany.
Wyruszyliśmy w niedzielę 8 stycznia 2017 roku o 6.03. Temperatura - 27 stopni. Czyli tak jak powinno być o poranku w styczniu. W trakcie jazdy temperatura dobiła do - 35. Na zdjęciu uchwyciłem tylko - 33 stopnie. Chwilę później aparat odmówił posłuszeństwa

.

Plus / minus przy - 32 stopniach spotkaliśmy traktor. Jechał do Etiopii. Życzymy szerokich dróg.
I tak to w spokoju i w smogu dotarliśmy do wylotu Żarskiej Doliny. Parking powitał nas - 24 stopniami. Czyli Słowacja obdarzyła nas swym ciepłem. Dziękujemy.
Wkraczamy na niebieski szlak. Przed nami wyruszyło 6 - 7 narciarzy, za nami narciarz jeden. Luda pieszego poza nami nie było.
Mijamy Niedźwiedzią Sztolnie oraz dwa bałwany. Wilków, lisów, dzików i innych nie było. Co do warunków - było fajnie. Realnie patrząc to po około 15 minutach marszu było nam po prostu ciepło. Tylko prawa łapa mi marzła przy robieniu zdjęć. Raz za czas mijamy się z narciarzami, słońce świeci, wiatr milczy, PKB rośnie. Mnie osobiście cieszy jedna rzecz - jestem trzeci raz w tej dolinie - pierwszy raz widzę coś więcej niż budynek schroniska i mokry asfalt. Towarzysz Ali jest tam pierwszy raz. Też się cieszy. Po godzinie i 20 minutach docieramy do celu - Żarskie Schronisko. Powiem Wam - co raz bardziej cieszą mnie takie wycieczki - krótkie, bez zmęczenia, piękne widokowo. Owszem - raz za czas nogi me poniosę mnie dalej, wyżej, trudniej, głupiej

ale równowaga w przyrodzie turystycznej musi być. A schroniska są po to co by je odwiedzać i degustować w nich. Zwłaszcza gdy termometr za oknem pokazuje - 20 stopni. Niech żyją ciepłe jadalnie !







Zasiadamy przy stole, zamawiamy kulinaria i rozpoczynamy dysputę o świecie i Świeciu nad Wisłą. Sala powoli się zapełnia, jest miło i kulturalnie. Ale co by za bardzo się nie rozpuścić wyszedłem na taras rzucić okiem i aparatem fotograficznym w dal.


Ponoć to Tary Niżne.
Po części schroniskowej przyszedł czas na powrót. Miałem zamiar odwiedzić Symboliczny Cmentarz ale przy tej warstwie śniegu nie miało to sensu. Ruszyliśmy w dół, mijając sporo osób idących nogami i na nartach w górę. Tatry dla turystów !
W sielankowy sposób wracamy na parking.











I tak oto tatrzański, rześki spacer udał się na 100 %. Polecam.
W drodze powrotnej porobiłem trochę zdjęć przez szybę auta. Smog panował, Ruzemberok wręcz był przez niego zjedzony.
Dziękuję za uwagę.









