Jak to zwykle bywa końcem roku przeważnie jest dobra pogoda więc postanawiamy wykorzystać ją na wycieczkę kończącą sezon

W Wysokich niestety 3ka lawinowa więc ponownie pada na Niżne Tatry. To już czwarty wypad w sezonie w to pasmo. Startujemy z miejscowości Niżna Boca ok. 7:00. Mamy problem z zaparkowaniem samochodu ponieważ we wiosce uliczki są dość wąskie. Na szczęście udaje się go zostawić niedaleko kościoła. Termometr pokazuje -16st C więc jest grubo. Ruszamy żółtym szlakiem w stronę sedlo Crchla. W dolinie idąc wzdłuż potoka mróz jest jeszcze większy. Na szczęście po ok. 1godz jesteśmy na przełęczy a tam świeci już słońce

Robimy krótki odpoczynek po czym ruszamy w dalszą drogę. Po chwili zerkam za siebie i staję jak wryty na skutek widoku jaki mi się ukazał

Coś pięknego. Tatry Wysokie na wyciągnięcie ręki (zdjęcia nie oddają tego efektu)




Niestety trochę błądzimy ponieważ dużo drzew jest wyciętych a oznaczenia szlaku są bardzo rzadko. Idziemy po czyichś śladach ale osoba ta chyba też nie do końca wiedziała jak biegnie droga. Idziemy jednak wariantem przetartym aby nie musieć torować nowej ścieżki. Co jakiś czas musimy zerkać na GPSa aby zbytnio nie oddalić się od szlaku. Błądzimy trochę w lesie ale w końcu uda się z niego wydostać.



Na grzbiecie zauważamy niecodzienny widok. Kosówka, drzewa oraz wystające trawy pokryte są grubą warstwą lodu co w połączeniu ze słońcem daje wspaniałe efekty.



Widzimy już kopułę szczytową ale hola, hola nie tak prędko. Wydawać by się mogło, że już nic nie stanie nam na przeszkodzie aż tu nagle dochodzimy do gąszczu kosówki. Ślady prowadzą przez nią. Szukamy jakiegoś wariantu ale nic z tego. Nie mamy więc wyjścia. Po kilkudziesięciu metrach walki okazuje się, że jest coraz trudniej a do szczytu z jakieś 500m. Na szczęście z lewej strony dostrzegłem jakąś ścieżkę biegnącą z polany poniżej. Postanawiamy przetrawersować do niej o ile można tak to nazwać. W końcu po ok. 30min walki na odcinku może 200m udaje nam się wydostać na zgubioną ścieżkę.


Okazało się, że szlak wcześniej skręcał w lewo a my poszliśmy za wysoko. Na szczycie jesteśmy ok. 11stej. Zajęło nam to 3:45godz czyli ok 1godz dłużej niż wartości podane na mapie. Wierzchołek to taka rozległa kopuła ale panorama jest bardzo okazała

Jedynie nie widać Wielkiej Fatry bo zasłania ją masyw Dumbiera. Za to bardzo dobrze widać Tatry Wysokie.






Robimy oczywiście sporo zdjęć oraz zastanawiamy się co dalej. W planach były dwie opcje. Ustalamy, że najpierw dojdziemy do Bocianskie sedlo i tam zadecydujemy czy idziemy jeszcze na Główną Grań. Schodząc ze szczytu spotykamy pierwszych turystów tego dnia. Są to lokalni mieszkańcy. Z daleka widzimy, że na przełęcz idzie się ponownie przez gąszcze kosówki więc pytamy o drogę. Mówią, że od przełęczy trzeba się przedzierać. Oni wychodzili zboczem prosto do góry. No nic zobaczymy jak to wygląda. Po kilkudziesięciu metrach ślady się kończą


Nie bardzo wiadomo jak biegnie szlak a do przełęczy jeszcze spory kawałek. Postanawiamy zejść po ich śladach do Starobocianskiej doliny. Zbocze jest dość strome przez co szybko tracimy wysokość. Słońce natomiast przygrzewa na tyle mocno, że można ściągnąć warstwy wierzchnie. Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy na drodze biegnącej wzdłuż doliny.


Mijamy chaty i dochodzimy do drogi asfaltowej po której musimy przejść ok. 4km. Ten odcinek trochę się dłuży ale w końcu po ok. 6:30godz od wyjścia jesteśmy przy samochodzie. Szybki przepak i wracamy do domu. W drodze powrotnej stwierdzamy, że było to dobre zakończenie sezonu 2016
