Gdzie się najlepiej rozerwać? oczywiście na Granatach
Przed 6 startujemy z Krakowa,plan jest prosty.
Wypoczęci i wyspani po Sylwestrze powoli drepczemy do Muro ,aby zdobyć Granaty i obejrzeć na nich zachód słońca, późny powrót ma nam zagwarantować pustą zakopiankę.
Droga z Krak niemal aż do schronu przebiega wokoło tematów ,pieluchowych,szczepionkowych i laktacji
Krzysiek świeżo upieczony tata,u mnie roczniak więc sobie pogawędziliśmy
W Murowańcu jem 3 parówki ,z 3 bułeczkami ,sałatą i ogórkiem plus kawą za 20zł... mają rozmach ,ale to danie dało mi siłę.
Nieśpiesznie przed 10 wychodzimy ze schroniska. Idzie się przyjemnie pogoda piękną. Przechodzimy przez staw i przed pierwszym progiem zakładamy raki. Planujemy po 13 być na Zadnim Granacie.

śnieg jest nawet dobry ,ze szczytu schodzi jeden gość,czyli już wiadomo że pierwsi w tym roku tam nie będziemy

O planowanej 13 jesteśmy na Zadnim Granacie

Udajemy się w stronę Pośredniego,idą sobie spokojnie sam ,a chłopaki trenują lotną.
Aby pięknie prężyć się do fotek na Pośrednim



Po drodze mijamy słynną szczelinę (nie było śladów tchórzostwa pod łańcuchem)

13.35 melduję się na Skrajnym Granacie i podziwiam widoki,obczaiłem zejście w stronę Fajek i gdyby nie plan zachodu fajnie było by tam kontynuować. Po 14 meldują się chłopaki
Widok na odcinek Pośredni -Skrajny


Wracamy na Zadni i od 15 do 16 zagrzewając się w różny sposób czekamy na zachód słońca.
Widokowo była bajka ,nasyciliśmy oczy.
Foty z Zadniego








Po 16 zaczynamy zejście

W schronisku jesteśmy po 17 ,tam zasłużony obiad i pierwsze w tym roku browary:)
Start z parkingu 19.30 i pustą (tak jak zakładaliśmy )zakopianką wracamy do domów.
Lepszego rozpoczęcia roku nie można było wymyślić
Dzięki za towarzystwo