Prognozy pogody jednoznacznie wskazywały, że to ma być ładny, słoneczny weekend. Zrywamy się o 3:00 nad ranem i o 6:30 meldujemy się na parkingu Popradske Pleso. W promieniach wschodzącego słońca maszerujemy asfaltem w stronie schroniska przy Popradzkim Stawie. Stamtąd w kierunku Lodowego Potoku uchodzącego do stawu z Dol. Złomisk. Gdzieś w tym rejonie miała zaczynać się ścieżka prowadząca w dolinę. Niestety nie udaje nam się na nią trafić. Zaczynamy kombinować, aż wreszcie kończy się na tym, że przez pół godziny przedzieramy się przez dziką kosodrzewinę. Po prostu orka… Wreszcie odnajdujemy właściwą ścieżkę, łatwą i wygodną. Nareszcie łapiemy normalny rytm i zdobywamy wysokość. Popradzki Staw zostaje coraz niżej, a ścieżka coraz śmielej prowadzi w górę. W pewnym momencie teren się wypłaszcza i naszym oczom ukazuje się piękne otoczenie Dol. Złomisk, wraz z królującym po lewej stronie masywem Wysokiej. Pogoda idealna i nic nie wskazuje żeby coś miało się zmienić, więc prognozy się całkowicie potwierdzają. Strzelamy fotki i ruszamy dalej w stronę Złomiskiej Zatoki. Ruch nawet spory. Kilka osób przed nami i za nami maszeruje po kamiennym rumowisku. Dostrzegamy też kilka zespołów na grani Smoczego i Wysokiej. Od jakiegoś czasu towarzyszy nam słońce, wcześniej schowane za granią, to też robi się ciepło i przyjemnie. Gdy docieramy na Siarkańską Przeł. urządzamy sobie mały piknik i przez kilkanaście minut wylegujemy się na słońcu. Czas szybko leci, więc trzeba ruszać dalej. Trawersujemy poł- zach zbocze Wysokiej i dość sprawnie dochodzimy do żlebu, który ma nas wyprowadzić pod sam szczyt. Teren robi się zdecydowanie trudniejszy, więc włączamy tryb 4x4 i w górę. Po ok 40 min jesteśmy w rejonie przełęczy pomiędzy wierzchołkami. Ze skały wystaje kilka sztucznych ułatwień. Stamtąd już tylko chwila na szczyt. Na górze trochę wieje, więc od razu robi się zdecydowanie zimniej. Błękitne niebo i efektowne widoki sprawiają, że na wierzchołku spędzamy kilkadziesiąt minut. Po chwili dołącza do nas dwa zespoły, które na Wysoką dotarły granią przez Ciężki Szczyt. Z tego co udało się wywnioskować byli to uczestnicy kursu na przewodników tatrzańskich. Gdy zaczynamy schodzić, od strony Smoczego na wierzchołek zmierzają kolejne dwa zespoły przewodników i robi się ciasno prawie jak na Rysach;) Rozważaliśmy powrót przez Wagę ale po tym co zobaczyliśmy ze szczytu, zdecydowaliśmy się na spokojną i prawie pustą Dol. Złomisk. W drodze powrotnej znów wylegiwaliśmy się na słońcu na Siarkańskiej Przeł. Gdy zeszliśmy już na Złomiską Rówień i dalej zaczęliśmy maszerować w dół doliny nie mogliśmy się doczekać już tyko jednego: kiedy się wreszcie dowiemy, gdzie zaczynała się ta cholerna ścieżka…