Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz gru 12, 2024 12:38 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn wrz 15, 2014 11:59 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Nie skorzystać za zaproszenia zadomowionej w Szwajcarii koleżanki byłoby grzechem, a zatem po uzgodnieniu terminów kupuję bilet i wraz z początkiem roku szkolnego, 1-go września wieczorem, ląduję na lotnisku w Genewie. Tam spotyka mnie Kasia. Znak rozpoznawczy – moje limonkowe spodnie – nie zawiódł, odnajdujemy się bez problemu. Wrzucam plecak do bagażnika auta i jedziemy do Lozanny, gdzie korzystając z gościnności Kasi i jej męża Michała stacjonować będę przez tydzień.

Dzień 1. Mont Tendre, 1679m n.p.m.

Poranek wita nas lodowatym wiatrem i lazurowym niebem, choć do lazurowego wybrzeża stąd jeszcze kawałek ;). Zimny wiatr to lokalny bise, wiatr powstający podczas wyżu na przedpolu Alp. Choć urywa głowy, zapewnia piękną pogodę, z czego zamierzamy w pełni skorzystać :)
Na rozruch idziemy na lajtową wycieczkę. Wjeżdżamy na przełęcz Col du Mollendruz i udajemy się na Mont Tendre (1679 m n.p.m.) położony w tutejszej Jurze. Dość długi czas idziemy gruntową drogą wśród alpejskich pastwisk, na atak szczytowy schodzimy na ścieżkę wśród traw.

Obrazek

Obrazek

Wiatr się wzmaga, mrozi do szpiku kości i urywa głowy, jednak widoki dzięki przejrzystości powietrza – wspaniałe i dalekie :).

Obrazek

Szczyt osiągamy sprawnie i gnane wiatrem szybko zbiegamy w dół do auta. Wyszło nam około 500m podejść, może niewiele, jednak na początek i na zapoznanie się z widokami – w sam raz!
Wracamy do Lozanny, gdzie przy winie snujemy plany na dzień kolejny.

Dzień 2. Tour d’Ai, 2331m n.p.m., ok. 1100m podejść

Pogoda nadal jak drut, a zatem w planie Tour d’Ai i via ferrata. Jedziemy autem do górskiej miejscowości Leysin. Droga ostro pnie się do góry, a kolejne zakręty coraz ostrzejsze, ale Kasia dzielnie sobie radzi w tych warunkach. Parkujemy w Leysin i żwawo ruszamy. Na początku, jak to w Szwajcarii – wygodną drogą, a później szlakiem, częściowo stanowiącym trasę zjazdu dla downhillowców. Dziś na szczęście żaden nie pędzi nam na głowy. Po godzinie podejścia ukazuje się już nasz cel – jedna z trzech wież, na szczyt której prowadzi via ferrata.

Obrazek

Obrazek

Szybko podchodzimy do podstawy ściany, aby wejść w ferratę „wieżę” trzeba obejść jednak dookoła: mamy możliwość przyjrzenia się ogromnej ilości obitych dróg wspinaczkowych, które gęsto, jedna przy drugiej, pną się do góry po ścianach. Wybór naprawdę ogromny, zatem miejsce do wspinania wymarzone: skała piękna, ściany imponujące a panorama nawet u podstawy ściany – daleka! Smaku całości dodają krążące nad ścianą, niczym sępy, ptaki. Trzeba będzie kiedyś tu wrócić :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tymczasem zmierzamy kruchym piargiem w górę i w końcu, nieco zmęczone dość żmudnym podejściem, jesteśmy u wejścia w via ferratę.

Obrazek

Obeznana z ferratami słoweńskimi nie zabrałam lonży, przecież tam czuję super pewnie! Tymczasem – lekka konsternacja: via ferrata prowadząca na szczyt Tour d’Ai jest, hmm, dość powietrzna … początkowo prowadzi eksponowanym trawersem, lekko wznosząc się w górę. W końcu zaczyna pionowo piąć się po skale do góry, delikatnym kominkiem, jednak wystarczająco płytkim, aby czuć lufę za plecami. Na nogi klamry, a skała dość śliska i miejscami mokra.

Obrazek

Obrazek

Za mną, w pełni ubezpieczona, podąża sprawnie Kasia

Obrazek

Robię dobrą minę do złej gry ;) i napieram dalej

Obrazek

Obrazek

Nie mając żadnego zabezpieczenia idę po prostu czym prędzej do góry, nie zastanawiając się nad konsekwencjami ewentualnego potknięcia. Końcowy etap to lekko przewieszona drabinka.

Obrazek

Idę szybko, aby wejść w teren bardziej połogi. Udało się, widać już trawiasty szczyt.

Obrazek

Tuż za mną dzielnie dociera Kasia.
Cóż: nie było źle, w końcu trochę technik wspinaczkowych i doświadczenia nabyłam :), jednak drugi raz lonżę bym jednak zabrała, żeby przynajmniej nie robić zdjęć w dość lotnej pozycji ;)
Pokonanie via ferraty zajmuje nam około godziny, co jest bardzo dobrym wynikiem.

Na szczycie panorama Alp jak na dłoni, a delikatna mgiełka dodaje tylko uroku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy łagodnym południowym stokiem. W połowie drogi przechodzimy przez urokliwe, małe schronisko-zagrodę, gdzie nie omieszkamy zatrzymać się na kawę i pyszną tartę z borówkami i bitą śmietaną. Zasłużyłyśmy na tak wspaniały deser!
W schronisku można nocować, w jednej z szop widać świeżo zaścielone prycze.

Obrazek

Hmm, fajne miejsce na kilkudniowy wspin: widokowo, miło, dróg wokół naprawdę w opór a i do miasteczka po wino nie tak daleko :)

Po powrocie do Lozanny, w oczekiwaniu na kolację szykowaną przez Michała, idę jeszcze nad jezioro. Ciepło, ludzie siedzą na trawie i piją wino, przypływa ostatni statek z francuskiego Evian, miło :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 3. Wspinanie pod masywem Diablerets

Aby nieco dać odpocząć nogom i wykorzystać lokalne walory wspinaczkowe, jedziemy na wspin. Jedziemy na skalną ścianę u podnóża masywu Diablerets, zwieńczeniem którego jest szczyt Olderhorn (3123m n.p.m.). My jednak wspinać będziemy się znacznie niżej, choć 300m podejścia od parkingu zrobić trzeba. Sektor, który wybieramy rozlokowany jest po obu stronach potężnego potoku wypływającego wprost z lodowca.

Obrazek

Jak się później okaże, huk wody nieco utrudnia komunikację, jednak jakoś z tym sobie radzimy, a bliskość wody w upalny dzień jest nieoceniona! Ściana fajna, odsłonięta, z szeroką panoramą na dolinę i dalsze grupy górskie, w oddali widzimy też cel wczorajszej wycieczki - Tour d’Ai. Dróg znów cała masa, wybór szeroki od 4a do 7a. Drogi dość długie, powyżej 20m. Skała w dolnej części cała pocięta krasowymi żłobkami, co bardzo ułatwia wspinaczkę. Po kilkunastu metrach żłobki się jednak kończą. Co wyżej – z dołu nie widać. Teren staje się lekko połogi, co jednak nie oznacza: łatwiejszy, o nie! Połoga część ściany jest gładka, jak na ścianę przystało, a trzeba tam jeszcze zrobić dwie wpinki i dojść do stanowiska. No nic, próbujemy. Ostatecznie udaje nam się zrobić po sześć dróg, z przedziału 4c -5b, a czy 5b to bardziej polskie V czy VI, trudno stwierdzić , jednak zważając, że drogi długie a teren nieznany, chyba nie najgorszy to wynik :). Mi udaje się sprawnie poprowadzić 5b, jestem zatem dość usatysfakcjonowana, choć najwięcej problemów sprawia nam podstępna droga 4c: kto by się spodziewał na pierwszych metrach na zdecydowanie wyższą ocenę zasługujących trudności!

Obrazek


Dzień 4. Wycieczka górska, masyw Dents du Midi, 1700m podejść

Wstajemy wcześnie, w planie długa wycieczka w dość dalekim rejonie. Pogoda nieco się jakby zmienia. Bise przestał już wiać, robi się parno, a w oddali nad szczytami kłębią się ciemne chmury. No nic, jedziemy. Najpierw, jak zwykle – wygodną autostradą wzdłuż doliny Rodanu. W końcu jednak autostradę musimy opuścić. Czeka nas wspinaczka krętą, wąską górską drogą. Droga początkowo dosyć wygodna szybko zwęża się do szerokości jednego auta. Z prawej strony skalna ściana, z lewej – też ściana, tyle, że pod nami :). Kasia radzi sobie jednak dzielnie. Na szczęście ruch jest znikomy. Na ostatnim odcinku droga jest wykuta w skale, a dwa tunele na samym końcu drogi nie mają nawet betonowych ścian ani sklepienia, przypominają raczej wąski korytarz w jaskini. Parkujemy w malowniczej wiosce Van d'En Bas, i nie tracąc czasu ruszamy ku Sex de Granges. Niebo ponure, od czasu do czasu przebija jednak jakiś błękit. A przede wszystkim, jest bardzo ciepło.

Obrazek

Obrazek

Szlak szwajcarski czasem się gubi, ścieżka jednak wyraźna i taka, jak lubię – cały czas napieramy do góry. W końcu przechodzimy przez stromy, rudo-brunatny piarg i po 1.5 godziny drogi (a nie, jak mówiła tabliczka – po 2.5) i zrobieniu 1000 m w pionie stajemy na szczycie. Panorama dość ograniczona i ponura.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie mamy jednak ochoty wracać tą samą drogą, strome zejście może być dość karkołomne a poza tym – nudne, w końcu tę trasę już znamy. Planujemy zatem obejść wokół całą zaczynającą się od szczytu grań, i przez wysoką przełęcz Golletaz (2466m n.p.m.) zejść na drugą stronę masywu, schodząc inną drogą wprost do wioski, z której ruszałyśmy. Ze specyfiką szwajcarskich szlaków nieco się już oswoiłam, jestem zatem przygotowana na to, że czasem giną ;). Gdy po raz kolejny oznakowanie szlaku zginęło, nie zważając na to idę wygodną drogą od góry. Jednak po jakimś czasie droga staje się ścieżką, aby skończyć się na dobre przy blaszanym biwaku. Nad nami postrzępiona grań, pod nami – piargi.

Obrazek

Widać niewiele. Na chwilę się jednak przeciera i w oddali dostrzegam kilka dróg wiodących przypuszczalnie w stronę przełęczy.

Obrazek

Postanawiamy zatem przetrawersować rozciągające się pod nami piargi, schodząc lekko w dół do widniejących dróg. Trawers okazał się dość trudny a piargi zdawały się nie mieć końca. W końcu stajemy jednak na drodze a po kilkudziesięciu metrach trafiamy na szlak. Szybka decyzja – kontynuujemy wędrówkę na przełęcz, stąd wracać naprawdę nie ma już sensu. Pogoda coraz bardziej zniechęcająca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po 300 m stromego podejścia trawiastym żlebem stajemy na przełęczy. Hmm. Po drugiej stronie jeszcze bardziej ponuro, ale teraz czeka nas już tylko długa droga w dół.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Poganiane mżawką idziemy żwawo, po drodze robię kilka szybkich zdjęć. Sceneria górska a przewalające się chmury dodają grozy.

Obrazek

Obrazek

Ostatni rzut oka na pogrążone w mroku ściany, i zanurzamy się w dolinę.

Obrazek

Po 2 godzinach, zmęczone ale zadowolone, jesteśmy na dole. Tam szybka kawa w małym schronisku i zjeżdżamy kręta drogą w dół. Po kwadransie zaczyna się prawdziwa ulewa: zdążyłyśmy w samą porę!

Dzień 5. Wspin w Jurze

Ostatni dzień zaczynamy leniwie, przed południem udaję się na małe zakupy, bo w Szwajcarii w niedziele sklepy zamknięte. Nie omijam sklepu turystycznego, więc z małych zakupów robią się większe a portfel jakby lżejszy . Wracam i jedziemy w pobliską tutejszą Jurę na wspin.
Jura jak to Jura, łudząco podobna do naszej, tylko jakby panorama szersza a i podejść trzeba wyżej: przed wspinem tradycyjna wyrypa, błotnistą, stromą ścieżką trzeba pokonać ze 150m. Ale, co to dla nas, dajemy radę!

Obrazek

Obrazek

Na miejscu robimy po kilka dróg. Wybór – jak zwykle - spory, o różnym stopniu trudności.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ja robię tutejsze 5c (łapiąc po drodze solidny telegraf ;)), co uważam ze sukces wyjazdu ;).
Droga fajna, niezbyt długa, o równomiernych trudnościach na całej długości, bez przewieszenia za to z całą masę malutkich krawądek, szczelinek i dziurek. Lubię to :)

Obrazek

Obrazek

Zadowoleni, wracamy na kolację i wino.

Nazajutrz robię sobie dzień miejski. Z rana biegnę przetestować lokalne biegowe trasy nad jeziorem a później poleżeć na trawie w parku, co jest tu powszechnym sposobem spędzania ciepłej niedzieli :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szwajcarski sen się skończył, ale wiem, że do Szwajcarii na pewno wrócę, kilka celów majaczyło na horyzoncie w oddali! ;)

Moim Gospodarzom serdecznie dziękuję za gościnę! :D


Ostatnio edytowano Pn wrz 15, 2014 6:04 pm przez saxifraga, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 15, 2014 4:29 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 6:58 pm
Posty: 690
Lokalizacja: Dolny Śląsk
super!

poprosze o namiar na kolezanke zadomowiona w Szwajcarii :D caly czas szukam jakiejs mety w tym kraju :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 15, 2014 5:55 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Dzięki :)

A, relacja bez kota - nie ważna, a zatem był też i kot.
Stateczna i dystyngowana Yoko:

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 15, 2014 6:47 pm 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 07, 2014 11:26 pm
Posty: 156
Lokalizacja: Będzin
Ten namiar na koleżankę podać na forum, bo chętnych coraz więcej:)
Ciekawa relacja.

_________________
http://podrozegory.pl.tl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 15, 2014 8:24 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Telegraf? Przyznaj się - ile bloków! ;) To raz. Dwa - brakuje informacji o marce wina. Trzy - ile miałaś buffów? Trzy?!

Masz szczęście, że jest kot.
Udany, dobry pobyt i takaż relacja!

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 15, 2014 9:00 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Szwajcaria to piękny kraj :) jakbym się miał przeprowadzić to tylko tam ;) bardzo fajna i urozmaicona wycieczka :) zarąbiste są te 3 wieże :D Byłem w tym roku nad tym samym jeziorem tylko, że okolice Montreux :)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 16, 2014 7:37 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Zombi (gavagai) napisał(a):
Telegraf? Przyznaj się - ile bloków! ;) To raz. Dwa - brakuje informacji o marce wina. Trzy - ile miałaś buffów? Trzy?!

Bloków - brak :P , serio!
Wina - dobre ;)
Buff - jeden, ale nowy 8) ;).

Cytuj:
Udany, dobry pobyt i takaż relacja!

Dzięki!

zephyr napisał(a):
Szwajcaria to piękny kraj :) jakbym się miał przeprowadzić to tylko tam ;) bardzo fajna i urozmaicona wycieczka :) zarąbiste są te 3 wieże :D Byłem w tym roku nad tym samym jeziorem tylko, że okolice Montreux :)

Dzięki :)

Tak, kraj świetny pod każdym względem, i ja teraz myślę, co by tu zrobić, żeby mieć tam bliżej albo - częściej, ech ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 16, 2014 7:06 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3202
Lokalizacja: Nowy Sącz
saxifraga napisał(a):
Tak, kraj świetny pod każdym względem

Jest powiedzenie: "Piękny i nudny jak Szwajcaria.''
Fakt, szwajcarskie widoki powalają, są aż kiczowate, rejon, w którym byłaś to jakieś 50% tego, co jest najlepsze.
Ale są też minusy: ceny, ludzie jacyś tacy na dystans, wszystko tam jest poukładane, wyliczone.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 16, 2014 9:09 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
gouter napisał(a):
Fakt, szwajcarskie widoki powalają, są aż kiczowate, rejon, w którym byłaś to jakieś 50% tego, co jest najlepsze.

A wiesz, mnie akurat widoki z reguły nie powalają ;).
Plusem - dla mnie - jest raczej wszechobecność i bliskość gór i skał. Jest gdzie coś porobić, w każdy weekend, bez obawy przypadkowych tłumów. Do wyboru, do koloru.
No, ale to nie tylko w Szwajcarii, bo w takiej Słowenii pod tym względem podobnie.

gouter napisał(a):
Ale są też minusy: ceny, ludzie jacyś tacy na dystans, wszystko tam jest poukładane, wyliczone.

A to dla mnie akurat plus, no, może poza tymi cenami.
Niby tylko tydzień, a już się odzwyczaiłam od tego, że codziennie ktoś chce mnie rozjechać na pasach, albo gdzieś tam oszukać. Jakoś ten nasz "folklor" przestaje mnie bawić :).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 17, 2014 6:49 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Ja co roku popatruję na Szwajcarię, ale nie mogę sobie dopasować jakiegoś terenu do moich potrzeb i możliwości. W trakcie tych poszukiwań trafiłam na trasę marzenie.
Chodzi o Haute Route, wielodniową trasę z Chamonix do Zermatt. Ja jestem za słaby zawodnik na takie wyprawy, ale chętnie (acz z zazdrością) poczytam czyjąś relację na forum :)
Spójrzcie np. na dzień 4 i 5:
http://www.cosleyhouston.com/alp-ski/hr-d2d/hr-day4.htm
http://www.cosleyhouston.com/alp-ski/hr-d2d/hr-day5.htm

(Haute Route ma także wersję "walking", dla cieniasów jak ja, ale oczywiście nie wytrzymuje porównania z wersją klasyczną i jakoś nie mogę się do niej przekonać).

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 17, 2014 1:42 pm 
Weteran
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 20, 2010 4:58 pm
Posty: 126
saxifraga napisał(a):
kraj świetny pod każdym względem, i ja teraz myślę, co by tu zrobić, żeby mieć tam bliżej albo - częściej, ech


saxifraga napisał(a):
gouter napisał(a):Ale są też minusy: ceny, ludzie jacyś tacy na dystans, wszystko tam jest poukładane, wyliczone.


początkowo myślałam podobnie : poukładane, wyczesane, wylizane wręcz sterylne
ale w miarę jak zaczęłam zaglądać do Austrii i Szwajcarii w ostatni tydzień sierpnia od 5ciu lat, zmieniłam zdanie na temat panującego porządku i ładu
trochę ludzie "sztywni" mniej swobodni w codziennym zachowaniu, ale jakże bardzo uprzejmi i uśmiechnięci
no a góry? góry na wyciągnięcie ręki i ...nikogo za nami i nikogo przed nami
do wyboru do koloru , jest gdzie pochodzić :)
pozdrawiam

_________________
jaka impreza? nic o tym nie wiem ..


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 25, 2014 8:18 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 12, 2011 8:15 am
Posty: 386
Lokalizacja: Włocławek
Udany wyjazd :) Zdjęcia znad jeziora (tak dla odmiany ;) ) bardzo malownicze :)

_________________
"Głos wciąż mnie pogania: Ustaw - unieś - oprzyj - hop... Ruszaj się. Spójrz, ile przeszedłeś! Byle tak dalej. Idź, nie medytuj."


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 25, 2014 11:34 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Szwajcarię - jako taka - wspominam bardzo dobrze. Działałem w Alpach Retyckich (Bernina, okolice Zernez, St. Moritz itd.) i chociaż obawiałem się cen, nie zbankrutowałem :D Wszyscy Szwajcarzy, z którymi miałem do czynienia byli mili, sympatyczni i uczynni - być może dlatego, że brano mnie ciągle za Holendra ;) (typowe - "Where're you from?" "Poland" "A! Holland! Super!") Zostały mi w pamięci fajne, stare i niewielkie retoromańskie wioski, widoki jak z jakiegoś atelier filmowego - bajkowe, prawie :P punktualnie jeżdżące pociągi, na przejazdy którymi faktycznie można było wydać fortunę, kanonada w sobotę, kiedy huk wystrzałów ćwiczących strzelanie Szwajcarów niosła się doliną. Jak dla mnie - bardzo fajny, wygodny kraj o krajobrazach zapierających dech. Inaczej czuję się w Austrii, jakoś mniej komfortowo, nie wiem, dlaczego.

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 25, 2014 6:23 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3202
Lokalizacja: Nowy Sącz
Zombi (gavagai) napisał(a):
typowe - "Where're you from?" "Poland" "A! Holland!

Ciekawe, miałem tak samo, może to dlatego, że 90% ludzi na kempingu to Holendrzy.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL