Część 1 - Dolina Ciężka / Galeria Gankowa / Klasyczna (IV) / z wejściem na Mały Ganek (I)Nie pamiętam już kiedy dokładnie w mym umyśle, głęboko wryło się pragnienie zmierzenia się ze słynnym, magicznym urwiskiem Galerii Gankowej. Faktem jest jednak, że ściana przyciągała moje myśli jak magnes, a owo pragnienie stało się silniejsze niż cokolwiek innego.
Wraz ze zbliżającym się długim weekendem poszła w ruch logistyczna maszyneria wyrypy. Z uwagi na prognozy, zamiast w poniedziałek wyruszamy z Dymionem już w niedzielę (przez co – niestety – nie zawitałem do Kobylańskiej na spotkanie z forumowiczami TG
), wszystko to, aby zwiększyć szansę na zrealizowanie marzenia.
Objuczeni tobołami, nie bez przygód (zapomniana mata partnera, niedorzeczny dojazd busem do Łysej Polany), w końcu wkraczamy w objęcia długiej, ale zarazem pięknej i spokojnej Doliny Białej Wody. Szybkim tempem docieramy do polany Biała Woda, gdzie witają nas: Młynarz, Wysoka, Ciężki Szczyt, Rysy, Niżne Rysy, Żabi Szczyt Wyżni, Żabia Czuba, Mięguszowiecki Szczyt Czarny.
Na Taborze pod Wysoką, zatrzymujemy się i jemy śniadanie. Po dłuższej chwili ruszamy do Doliny Ciężkiej. Na podejściu kolosalne wrażenie robią na nas ściany Nawiesistej Turni i Młynarczyka.
Może kiedyś i tutaj zawitam
Idziemy dalej, pokonujemy stromy próg Doliny Ciężkiej i obchodzimy z lewej strony Ciężki Staw, z nad którego nie sposób przeoczyć kolejnej pięknej ściany – Młynarzowych Wideł.
Ciężkiej Siklawy nie widzieliśmy z bliska, ale Zmarzła też prezentuje się okazale.
W końcu po raz pierwszy ukazuje nam skrawek swego oblicza – “Ona”.
Jeszcze kawałek w górę i dochodzimy nad północny brzeg Zmarzłego Stawu. Tu kilka chwil szukamy “hotelu”, zrzucamy graty i podziwiamy piękne otoczenie Ciężkiej Doliny – Galerie Gankową, Wysoką, Ciężki Szczyt.
Po tej pierwszej kontemplacji postanawiamy podejść pod ścianę i obczaić czy nasza droga jest sucha.. zabieramy ze sobą przyjaciół
Choć płytami i zacięciami z sąsiednich dróg leje się woda, ku naszej uciesze nasza droga jest sucha! Rozkminiamy jej przebieg i delektujemy się niezmąconą ciszą i spokojem, czego próżno szukać po naszej stronie Tatr.
Podczas zejścia obserwujemy zachód słońca nad Tatrami Bielskimi i wypatrujemy luksusowego “hotelu” położonego nieco powyżej tego, który zajęliśmy wcześniej. Przenosimy graty, jemy kolacje i do spania – w końcu jutro czeka nas wielki dzień.
Budzimy się, ja wypadam od razu przed hotel, spojrzeć na warunki, jest idealnie!
Piękno, magia i groza – marzenie, które nas tu ściągnęło – Galeria Gankowa w całej krasie.
Szamamy śniadanie, pakujemy graty, gdyż zabieramy się do – odnalezionej, podczas rekonesansu pod ścianą – innej koleby, z której będziemy mieć znacznie bliżej w dalszą część wyrypy. W tejże kolebie: przepak i idziemy pod ścianę. Niebo zakrywa się chmurami, co powoduje to jeszcze większe emocje czy podołamy wyzwaniu i czy pogoda się utrzyma..?
Pierwszą część siedemdziesięciometrowej, dwójkowej rynny żywcujemy. Na dogodnej półce postanawiamy się oszpeić i związać. Idę pierwszy rysą, aż do nieco wilgotnej nyży, nad którą skały przewieszają się. Zakładam po drodze może ze dwa przeloty, raczej na zasadzie “żeby coś założyć” niż z potrzeby. W nyży na bloku zakładam stan i ściągam do siebie Dymiona.
Stąd startuje właściwy, pierwszy wyciąg drogi. Najpierw trawers w lewo przez płyty.
Następnie w górę, skośnie w lewo grzędą, przez skały, trawki do wygodnego stanowiska z dwóch haków. Wokoło robi się ciekawie.
Dochodzi Dymion i zamieniamy się na prowadzeniu.
Kolejne dwa wyciągi to dalszy ciąg grzędy, która towarzyszy naszej rysie. Sporo żywcowego terenu, bo z asekuracją ciężko. Zaczynam się też powoli zastanawiać, co takiego wspaniałego w tej drodze jest: jakieś trawki, sporo luźnych kamyków, kruszyzna”. Po dwóch wyciągach znów się zamieniamy. Tutaj grzęda zwęża się i staje dęba przechodząc w żeberko.
Rzut okiem w zdjęcie, opis i ruszam. Od tego momentu przestaje mieć wątpliwości co do magnetyzmu drogi: ciekawe wspinanie, do tego ekspozycja – to jest zdecydowanie to!
Na małym siodle, na krawędzi żeberka zakładam stan na dobrym bloku i ściągam do siebie Dymiona.
Ostatni wyciąg biegnie kruchym kominem (kruchy jak pisze W.H.P. to był już 50 lat temu), ale wbrew pozorom nie ma tak źle, są zarówno pewne chwyty jak i dobre stopnie, a w trudnościach kilka haków, dokładam również własne przeloty. I ta lufa pod nogami – palce lizać!
Pomny tekstu Grześka Folty z Tatrzańskiego Numeru Gór, przed wyjściem z komina zaczynam rozglądać się za możliwością założenia stanu, ale słabo to wygląda. No nic idę wyżej, tym bardziej, że z komend Damiana wynika jasno: mam jeszcze spory zapas liny.
Wchodząc w drogę marzyło mi się, jak pisał Grzesiek – wyjście z mrocznej, wiecznie zacienionej ściany na taras wprost w objęcia promieni słonecznych – nie wierzyłem do końca czy się uda ale właśnie to się dzieje, są ciary! Czy nie na tym polega właśnie piękno tatrzańskiego wspinania..?
Do tego żywy symbol Tatr, kozice patrzą na mnie nieco osłupiałe – co on tutaj robi?
Pora jednak myśleć o partnerze, widzę na brzegu tarasu jeden blok, powinno starczyć liny. Gdy podchodzę wyżej i słyszę – “8 metrów!”, zauważam wyżej odpęknięty blok w płycie – lepszego stanu nie mogę sobie wyobrazić, a liny starczy na pewno. Ściągam Damiana do siebie.
Dokładnie w 102 lata i 16 dni po wejściu pionierów: Ignacym Królu, Władysławie Kulczyńskim (juniorze) i Józefie Lesieckim, dokonujemy swojego wejścia na urwisko, ścianą od północnego zachodu. Udało się!
Podziwiamy rozpościerające się z tarasu widoki na Doliny, Kaczą i Ciężką oraz otaczające nas kolosy tatrzańskie.
To nie koniec jednak, plan zakłada bowiem – wzorem klasyków – po ukończeniu drogi wejście na Mały Ganek. Zostawiamy graty na tarasie i terenem jedynkowym wchodzimy na szczyt.
Tu znów spędzamy ładną chwilę, no cóż, jest na czym oko zawiesić:
Kończysta i Tępa
Wysoka, Smoczy Szczyt, Szarpane Turnie
Rysy, Niżnie Rysy, Ciężka Turnia
Masyw Młynarza, Tatry Bielskie
Czas jednak złazić z powrotem na taras galerii, nie chcemy wracać po ciemniaku. Niestety nie udaje mi się odnaleźć puszki na galerii
choć przeczesałem cały taras, wraz z charakterystycznym miejscem z wielkimi pomarańczowymi kotwami (dobrze je widać na zdjęciu w relacji Lukasza_ “Klasyczne Galerianki”), może coś się zmieniło od 2010..? albo jestem ślepy
Poszukam lepiej przy okazji kolejnej drogi, kolejnego spotkania z urwiskiem
Ostatnie spojrzenia na wschód w kierunku odległych szczytów i zaczynamy zejście.
Schodzimy z Galerii zgodnie z opisem Grzegorza Folty, najpierw obniżamy się na stronę Doliny Kaczej. Dobrze okopczykowane zejście to jedno, ale jest jak pisze Grzegorz, “schodzenie na skróty w stronę dość gęsto rozmieszczonych kopczyków z łatwością wprowadza w dwójkowy teren”. Zaiste tak własnie jest, teren wymagający i czujny cały czas. Nam udaje się stosunkowo szybko i sprawnie pokonać teren do Przełączki pod Kaczą Turnią, ale z haków zastanych po drodze i informacji uzyskanych kilka dni później, nie wszystkim idzie tak gładko. Następnie trawers już po stronie Doliny Ciężkiej, 30 metrowy zjazd, kolejny trawers i zejście zachodem pod ścianę.
Po zejściu przybijamy sobie pionę za udaną akcję, niestety przedwcześnie… szybko zapadający zmrok sprawia, że gubimy orientację w tym złomowisku, a tym samym namiary na nasz nowy hotel. Błądzimy tak ~2h. Miewam momenty, że chcę się walnąć do jakiejkolwiek “dziury” by w niej przeczekać do świtu i wtedy szukać dalej. Postanawiamy zejść raz jeszcze nieco niżej i podchodzić w odległości kilkunastu metrów od siebie, przeczesując złomowisko raz jeszcze. W końcu natrafiam na trzy znajome kopczyki! JEST koleba z naszym worem! Ufff! Zwalamy się, nie mamy już sił na gotowanie czegoś konkretnego do jedzenie, jemy tylko po kanapce, pijemy herbatę i kładziemy się spać.
Okazuje się raz jeszcze, że to nie koniec. Koło trzeciej w nocy budzą nas chluśnięcia deszczu w twarz. Na zewnątrz rzęsiście pada, a my musimy się przeorganizować, gdyż lewą część hotelu zalewa już prawie potok, a prawa zaczyna przeciekać coraz bardziej, skuleni w środkowej części naszego schronu musimy jakoś to przeczekać. Po około godzinie na szczęście przestaje padać, możemy zasnąć.
Korekta tekstu: Marcz Oryginał relacji ->
Wyrypa Tatrzańska w starym stylu – cz. 1 Więcej zdjęć ->
Dolina Ciężka / Galeria Gankowaciąg dalszy nastąpi…