Łikend zapowiadał się dość ciężko.
O 4:30 w sobotę ustawiłem się z Puchatym, Kefirem i Mankiem na ostatni wyjazd w góry w stanie wolnym. Los tak chciał że na piątek zostałem zaproszony na podobną imprezę. Tym sposobem po baaaaardzo długiej i nie przespanej nocy, przyszło mi wziąć udział w:
I ZLOT ZTGM W OBRONIE KRZYŻA
Przy padającym deszczu i z dobrym humorem jedziemy do Ustrzyk Górnych. Trasa mija nam na słuchaniu Radia Maryja- szczególnie przypadła nam do gustu audycja o tym okropnym syjonistycznym masonie Komorowskim i tym jak chce zniszczy symbol wiary. Kilkoma okrzykami
JA RO SŁAW JA RO SŁAW pokazujemy co myślimy o tym "człowieku" . Myślę że na pewno przekonaliśmy do siebie grupkę cyganów na stacji koło Jasła. Nasz cel to sprawdzić czy krzyż na Tarnicy nie jest zagrożony przez ZOMOchowców. Mamy z tej okazji okolicznościowy transparent i repertuar poprawnie politycznych piosenek ,z których najczęściej używamy tej na cześć naszego wodza.
Chyba około 10 meldujemy się w Ustrzykach ,gdzie koło schroniska Kremenaros rozbijamy nasz namiot. Po zapoznaniu się z okolicą idziemy.. nad rzekę napić się piwa. Około 13 się ocknąłem ,a mój rozbiegany wzrok patrzył w stronę Tarnicy.
- Musimy iść ,a jak trzeba będzie to i walczyć -mówię do chłopaków
po czym każdy otwiera piwko i pakujemy plecaki. Około 15 wychodzimy na trasę. By po 3h pięknej trasy(po wyjściu z lasu)dojść na Halicz. Ku naszej radość , krzyż na szczycie jest nie ruszony, choć ewidentnie ludzie schodzący już z gór wyglądali mi na POlszewików. Na horyzoncie widać Tarnicę, tak więc przyspieszamy i naprawdę pięknych okolicznościach przyrody lekko po 19 wchodzimy na świętą górę. Nasza radość jest ogromna tym bardziej że nikt nie ruszył krzyża. Klękamy na chwilę by odśpiewać pieśń na cześć wodza ,trzymając się za ręce- Puchaty dokumentuje te piękne chwile ,tak byśmy mogli pokazać je potomnym i księdzu w parafii. Żaby mistycyzmu stało się zadość czekamy na zachód słońca. Niestety z winy aparatczyka tuska ,mamy sporo chmur i widoki nie powalają. Po upewnieniu się że już dziś nikt tu nic złego nie zrobi schodzimy na dół ,aby przy świetle czołówek ,przeżywać duchowe przemiany. Już przed samym miejscem noclegowym nasze auto zatrzymuje SG. Wiedziałem że ci cholerni komuszkowie nie dadzą nam spokoju. Po sprawdzeniu czy w bagażniku niema żadnego gruzina puszczają nas psie syny. Wróciliśmy w glorii chwały na zasłużone ognisko i zimnego LE.. ŻAJSKA.
Nie wiem dlaczego obudziłem się z bolącą głowa, ale zaraz po wyjściu z namiotu otworzyłem zimnego LE...ŻAJSKA. Gdy zeszła się cała ekipa ,omawialiśmy nasze wczorajsze dokonania i stwierdziliśmy, że czas na małą pikietę nas Soliną. Po śniadaniu udajemy się w kierunku tej miejscowości. Na tamie wywieszamy nasz baner z napisem
I ZLOT ZTGM W OBRONIE KRZYŻA do tego kilka okrzyków JA RO SŁAW JA RO SŁAW -widać ludzie zrozumieli bo uśmiechali się do nas życzliwie.
Po pikiecie na tamie przyszedł czas na relaks i pływanko w wodzie. Niestety czas nie jest z gumy i musimy wracać. Powrót do Krakowa na 21 był w bardzo dobrym klimacie ,a my byliśmy szczęśliwi z dobrze wykonanego patriotycznego obowiązku.
Jeśli ta relacja uraziła czyjeś uczucia religijne, to mam to gdzieś
bo liczy się tylko nasza prawda i ona jest najmojsza.
za prawdę damy się ukamienować
Kapsel i jego standardowy wyraz twarzy
Jaaaaarosław bo ty na nas spojrzałeś
To do was syjonistyczno masońskie ścierwo
Chwila na mistycyzm