Zaczęło się o 22.45 w Palenicy. Tak to wyglądało po ok 4 godzinach, z Kazalnicy. Niższe białe światełko to Moko, to wyższe to Orzeł z Sokoła pilnujący koparek i przeganiający miśki od Palenicy do Włosienicy w swojej fabii
Jeden taki na galerii (nieostre bo strzelane z ręki, jak i parę innych):
Wiadomo co (kto?)
Jeden taki zamiast o tej porze spać w ciepłym łóżku to biegał po Przełęczy:
Trochę wiało
Czarny już niedaleko
Wielki zaczął się wyłaniać z mroku:
Jeden taki kontempluje Rysy
Gra kolorów się rozpoczęła
o 4.48 pokazało się słońce
Szatany jeszcze pod pierzyną
Tańce z flagą na Czarnym
Dalej było zejście z Czarnego, początek Drogi po Głazach, wejście na Pośredni, z wątpliwościami czy to dobry wierzchołek, próby żywcowania granią zakończone lekcją pokory
, zejście znowu do Drogi po Głazach, wyjście na Wielkiego (jakimś dziwnym wariantem, przy wchodzeniu nie schylaliśmy się pod znanym kamieniem, a doszliśmy na grań na prawo od tego miejsca). Niestety, aparat przez ten cały czas spoczywał w plecaku, ze względu na to, że zwyczajnie przeszkadzał jak był przytroczony do pasa biodrowego plecaka.
Na Wielkim, Jeden taki pokazywał ludziom w Moku kto tu rządzi:
W puszce znaleźliśmy trochę jakby znajomych wpisów:
Po zejściu (również dziwnym wariantem
) mały trawers, zejście niżej i podejście do Hińczowej przełęczy. Tam dramat się rozpoczął
Jeszcze zaliczyliśmy Cubrynkę, z której Wielki wygląda tak:
Z Cubryny, próba zejścia do Hińczowego, ale szybko zrezygnowaliśmy ze względu na kruszyznę. Powrót przez Drogę po Głazach, upragniona Przełęcz pod Chłopkiem, mozolne zejście do Czarnego Stawu, podczas którego nadlatuje Śmigło i zabiera kogoś z okolic Buli:
Czarny Staw, Morskie, Włosienica i kuniem do Palenicy. Jeździłem kilkudziesięcioma samochodami, niektóre były całkiem szybkie i dające dużo emocji, ale z 30 minutowym przejazdem Włosienica-Palenica nic się nie może równać
Parking Palenica, witamy się i zamieniamy kilka słów z Alim i Łukaszem,
! wpieprza na szybkości 2 kiełbaski z grilla popijając trzema browarami i powrót
z mojej strony dodam na razie tyle że każdy z 3 szczytów był na swój sposób trudny:
- na Czarnego wchodziliśmy w zasadzie po ciemku
- na Pośrednim - trudności techniczne, imho największe na całej wycieczce.
- na Wielkim dały o sobie znać już zmęczenie i brak snu, ale też wystąpiły trudności techniczne.
Droga Po Głazach fajna, ale nie 2 razy tam i z powrotem
To była chyba moja najlepsza i najtrudniejsza wycieczka w karierze - ponad 20 godzin akcji górskiej
w wymagającym terenie. Ale jak to napisał
! napewno było warto.
Na moje amatorskie oko to trudności jedynkowe były bardzo częste, a kilka razy wrypaliśmy się w takie dwójkowe nawet (o ile wejście nie sprawiało problemu, to już przy zejściu z ciągnącym w dół plecakiem parę razy było ciepło)
oczywiście przy stałym akompaniamencie mniejszej lub większej lufy.
Zdjęć jest mało, część nieostra (szczególnie te nocno-świtowe, bo pstrykane w jakimś tam procencie z ręki). Oprócz wyżej wklejonych, parę innych tutaj:
http://flickr.com/photos/airsiwy/
p.s. przepraszam ze tak pozno, ale podczas wczorajszej burzy zniknęło mi łącze i dalej się nie pojawiło