Zdobyliśmy Koronę Poznania!
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" zdobyli jednego dnia pięć najwyższych szczytów stolicy Wielkopolski. Jako pierwsi w historii.
Na początku wszyscy pukali się w głowę. Kwitowali nas śmiechem, często pustym. Spotkaliśmy się nawet z lekceważeniem, dezaprobatą, ignorancją i wieloma innymi wyrazami zakończonymi na -olony. - Chyba macie lekko z deklem - słyszeliśmy zewsząd. Rzucano nam kłody pod nogi, gdy ustalaliśmy wysokości względne poznańskich gór. Geopoz za każdą cyferkę żądał kilkudziesięciu złotych. Gdyby nie geografowie z UAM, nie wiedzielibyśmy, gdzie iść.
Potem pojawiły się pytania. Czy podołamy? Czy damy radę? Z górami przecież nie ma żartów: przenikliwy mróz, brak tlenu, odmrożenia, choroba wysokościowa. Wyliczać dalej? Jednak pragnienie bycia pierwszymi na Koronie Poznania, i to w jeden dzień, była silniejsza.
Przygotowujemy ekwipunek. Nie golimy się od tygodnia. "Gibboniada" na maksa. Wierzymy jednak, że gdy będzie zarost - nie będzie odmrożeń. Planujemy wejścia, liczymy kroki, zdobywamy pozwolenia. To zdarzy się w czwartek trzynastego.
Góra Moraska, 154 m n.p.m. Jedyny setnik w gronie najwyższych szczytów Poznania. Atakujemy od zachodu. Jednak najpierw aklimatyzacja: jeden krok w przód, dwa w tył. Wiemy, że temperatura obniża się o 0,6 stopnia Celsjusza co każde 100 m wysokości. Najważniejsze to wyrównać oddech. Na półce skalnej sprawdzamy uprzęże. Dobrze, że wchodzimy od strony Poznania. Z góry widać już granicę z gminą Suchy Las. Na wejście z tamtej strony chyba potrzeba wizy.
Kopiec Wolności, 98 m n.p.m. Przerażająca góra, która przypomina pewną dawną znajomą - podobna geometria i też trudna do zdobycia. Nie wybieramy łatwizny - wspinamy się stromym wejściem, dziką ścianą południową. To pierwsze wejście tą stroną. Od dziś nazywamy ją Drogą Polaków. Rozrzedzone powietrze daje się we znaki. Z trudem łapiemy oddech. Na szczycie padamy z wysiłku. Nad nami łopocze biało-czerwona flaga. Kukuczka. Rutkiewicz. Wielicki. Wspaniały widok na resztki dawnej cywilizacji, która kwitła w tym rejonie do 1989 r. Ratajskie bloki z płyty były niegdyś świątyniami Czerwonych Merów. Powrót nieco łatwiejszą ścianą północną w kierunku jeziora.
Góra Przemysła, 76 m n.p.m. Niezbyt wysoka, ale zdradliwa. Zwłaszcza od strony Ludgardy. To najbardziej ryzykowne z wejść. Góra położona jest bowiem wyjątkowo nieszczęśliwe - w samym sercu czerwonej strefy. Od krajowców łatwo się dowiedzieć, że zatrzymywanie się u podnóża góry między godz. 10 a 18 jest bardzo niebezpieczne. To tereny kontrolowane przez mundurowych. Łatwo mogą zablokować dalszy transport.
Niestety, nie udaje nam się wynająć tragarzy. A przecież szerpów zawsze można było spotkać w tej okolicy, gdy raczyli się miejscowymi trunkami. Teraz - jak na złość! Ani tragarza, ani nawet jednego muła! Dźwigamy więc ekwipunek na własnych mułach. Na szczycie spotykamy ludzi - jak? skąd się wzięli?
Wzgórze św. Wojciecha 73 m. Atakujemy szczyt ścianą południową od ogródka jordanowskiego, niedaleko którego zakładamy bazę. Na przełęczy między kościołami widać sylwetki młodzieży. Z góry wyglądają jak małe punkciki. Ale na szczycie jesteśmy jedyni. Nie możemy się zarejestrować lub choćby przybić pieczątki, bo nikt tu nie prowadzi księgi wejść. W okolicznych kościołach można natknąć się jedynie na Księgi Wyjścia. Ale to nie to samo...
Dzwon Pokoju, Cytadela, 84 m n.p.m. Robi się coraz trudniej, bo zupełnie załamuje się pogoda. Temperatura nieoczekiwanie rośnie do prawie 20 stopni. Zza chmur wygląda słońce. To fatalna wiadomość. W naszych profesjonalnym ekwipunku zaczynamy się bowiem żywcem gotować. Podejście staje się ekstremalnie trudne. Jesteśmy głodni i zmęczeni. Trzeba było zjeść szwajcara z frytkami przed wyjściem - teraz już za późno.
Kończymy wyprawę strudzeni, ale szczęśliwi. Wracamy do redakcji. Choćby nie wiem co, na drugie piętro jedziemy windą.
Korona Poznania zdobyta!
P.S. Poznańskich wzgórzystów na wyprawę ubrały ich rodziny. Niezbędny sprzęt, bez którego zdobycie Korony Poznania byłoby niemożliwe, wypożyczył sklep Trekker Sport przy ul. Powstańców Wlkp.
źródło =>
http://miasta.gazeta.pl:80/poznan/1,36031,4490305.html
Góra Moraska od strony Os. Jana III Sobieskiego
Widok na Górę Moraską od strony drogi z Umultowa do Moraska