o tej gorze marzylem od dawna. w lecie bylem na czerwonej lawce ale wtedy maly lodowy sie jeszcze obronil. od poczatku zimy byly plany ale zawsze sie konczylo na szczytach po naszej stronie granicy. w koncu gdy zima na nizinach sie skonczyla razem z
kr1sem1983 zapadla decyzja robimy trase smokovec-dol 5 stawow spiskich-czerwona lawka-maly lodowy. od poniedzialku wypatrywanie pogody na czwartek. ma byc ladnie! godz 2.30 pobudka i przed 5 jestesmy na parkingu w smokovcu. robi sie juz jasno, temp -5 stopni wiec szybkim krokiem w strone Hrebienioka. po drodze pierwsze widoki
poczatkowo bez sniegu, dopiero po minieciu schroniska zamkowskiego zaczyna sie snieg ale idzie sie calkiem dobrze. cala studenna dolina jest juz w sloncu. robi sie coraz bardziej goraco a schronisko Therego wciaz daleko. w koncu zaczynamy podejscie pod doline 5 stawow spiskich. odslania sie nasz dzisiejszy cel
podejscie ciagnie sie niemilosiernie. slonce strasznie grzeje. ale chyba juz niedaleko. w koncu jest widac therinke to nam dodaje sil jeszcze pare metrow i osiagamy doline 5 stawow spiskich. widoki powalaja na kolana
czerwona lawka i maly lodowy
pod therinka spotykamy Polakow ktorzy tam nocowali. mowia nam ze wczoraj na podejsciu pod maly lodowy byly konkretne oblodzenia i raczej nie dalo sie wyjsc. to nam daje do myslenia jak to bedzie. mowia rowniez ze Oni udaja sie na lodowa przelecz. my ruszamy w strone podejscia na czerwona lawke tam robimy przerwe. tam ubieramy raki, do reki czekan. podejscie wydaje sie strome. jeszcze chwila relaku i ruszamy
podejscie na czerwona lawke okazuje sie nie lada wyzwaniem. idziemy mniej wiecej srodkiem zlebu. slonce zajeb....e grzeje po plecach. snieg klei sie do rakow. na szczescie sa widoczne slady co niewatpliwie ulatwa stawianie krokow. w pewnej chwili odwracam sie zobaczyc gdzie jest Kris. w tym momencie czuje jak snieg zaczyna sie obsuwac z pod moich nog. zaczynam zjezdzac z duza szybkoscia w dol. ale udaje mi sie wyhamowac. trzeba jeszcze bardziej uwazac... zaczyna brakowac sil. ale do przeleczy juz nie daleko jeszcze jakies 50 metrow. ok nie patrze w gore. w myslalch nastepna przerwa za 20 metrow ide patrzac pod siebie 10, 20 metrow. zatrzymuje sie. cholera do przeleczy jeszcze jakies 45 metrow. slonce grzeje coraz z mocniej co dwa, trzy kroki przerwa zeby zlapac oddech. wkoncu jest
jestesmy na czerwonej lawce. widoki przednie. z jednej strony gerlach z drugiej lomnica
patrzymy w strone malego lodowego. poczatkowo podejscie jest po placie sniegu. w oddali zaczynaja sie skaly. jeszcze chwila przerwy i ruszamy...
zaczynaja sie skaly a ze jest dosc stromo nie ma jak sciagnac rakow. trzeba sie wspinac po skalach z rakami. czekan tez przeszkadza. w koncu jest miejsce zeby siasc. raki zamieniamy na kaski. w skalach zostawiamy plecaki i dalej bez zbednego obciaznia wspinami sie po skalach
w niektorych miejscach trzeba przejsc po sniegu, dobrze ze wzielismy czekany bo po lewej dosc konkretna lufa i glupio by bylo tam zjechac. w koncu zaczynamy podejscie na sam wierzcholek malego lodowego. poczatkowo jest dosc stromo ale bardzo fajnie sie wspina po tych skach. w koncu osiagamy szczyt ktory ma postac waskiej dosc dlugiej grani. w koncowej czesci grani znajduje sie glowny wierzcholek, ktory po chwili osiagamy. widoki co tu duzo mowic...
lodowy, slawkowski, w str Polski, w str Bielskich
ja a za mna posrednia gran a w dole gran ktora wlasnie przebylismy, lomnica i durny, gerlach
na szczycie jestesmy dlugo. chloniemy widoki. jest strasznie cieplo az nie chce sie wracac. ale coz czas goni. schodzimy w dol do przeleczy. zejscie sie ciagnie. schodzimy zdecydowanie dluzej niz wchodzilismy. zejscie okazuje sie trudniejsze od wejscia ale nie jest zle. po drodze zabieramy plecaki i po chwili osiagamy przelecz. tam jeszcze chwila przerwy i zjezdzamy w strone jaworowej doliny.
jeszcze ostatni rzut oka na nasz dzisiejszy cel
zmeczenie juz dawalo znac o sobie a ze do schroniska zbojnickiego jeszcze duzo drogi postanowilismy skrocic sobie czesc drogi. poczatkowo zboczami zoltego szczytu i posredniej grani az z powrotem do studennej doliny. cala droga widoki rewelacyjne
po drodze jeszcze upolowalismy koziczke
a takze spotkalismy mase taternikow. Ci akuratt zmierzali w strone starolesnego szczytu
w koncy Hrebieniok. zal bylo opuszczac tatry. co tu duzo mowic. trasa zacna. chyba najlepsza na jakiej do tej pory bylem. chociaz w najblizszym czasie szykuje sie cos rownie ciekawego
_________________
...energia musi eksplodować w momencie wykonywania zadania, ale cały czas trzeba ją mieć pod kontrolą...
http://picasaweb.google.pl/w.tatrach
gg: 1553749