Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Niepełnosprawni w górach
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=8757
Strona 1 z 2

Autor:  grubyilysy [ So gru 12, 2009 3:11 pm ]
Tytuł:  Niepełnosprawni w górach

Po wpływem dyskusji jaka wytworzyła sie w watku na zupełnie inny temat, postanowiłem założyć watek niniejszy, dedykowany tematowi.
uważam że jest o czym pogadać i mam nadzieję że temat będzie teraz sobie żył swoim zyciem - zapraszam do refleksji.
Oczywiście - muszę też zalinkować ów "wątek oryginalny" zaznaczam, że dyskusja tam prowadzona była OT do tematu wątku w którym sie pojawiła, a w dodatku była nieco naładowana emocjami prywatnymi, mam nadzieję, że nie zaciemni to dyskusji jaka rozwinie się w wątku niniejszym.
Wątek oryginalny (właściwie OT z wątku o GrossGlocknerze):
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... 2&start=77

Autor:  Basia Z. [ So gru 12, 2009 3:22 pm ]
Tytuł: 

Kiedy widzisz , mi się wydaje (jak zwykle reprezentuję tutaj tylko swój własny pogląd) , że każdy człowiek obojętnie czy "normalny" (podkreślam bardzo duży cudzysłów) czy niewidomy, czy niesłyszący, czy na wózku inwalidzkim ma równe prawo do odczuwania gór.
I ma również prawo do tego aby gór nie lubić i nie być "uszczęśliwianym" na siłę.
Wszelkich uszczęśliwiaczy na siłę a zwłaszcza takich, którzy robią to na pokaz nie cierpię, wszystkim którzy chcą z własnej woli po górach chodzić (choćby mieli wjechać na wózku na Kilimandżaro) życzę wszystkiego dobrego !

I przełamywania kolejnych progów, byle - tak jak i każdemu człowiekowi - z rozsądkiem, aby się nie zabić.

Sorry, ale czy jest tu w ogóle o czym dyskutować ?

Pozdrowienia

Basia

Autor:  Markiz [ So gru 12, 2009 3:35 pm ]
Tytuł: 

Post przeniesiony z wątku "glocknerowskiego"

jacob.p.pantz napisał(a):
...i to "okrucieństwo", Janku, przypomnialo mi, że... "alles schon dagewesen" (((-;


A ja bym się zastanowił nad czymś co nazywa się "polityczna poprawność". Np. w wielu krajach, szczególnie zachodnich, szczególnie w Niemczech, w Polsce mniej, prezentowanie publicznie antysemityzmu jest czymś fatalnym. Ale wystarczy pójść na niewielkie zakrapiane imieniny lub urodziny by... sam wiesz.
W XIX wieku a nawet jeszcze w XX modna i politycznie poprawna była filantropia. Zajmowały się nią głównie bogate i podstarzałe damy i stare panny (vide - "Lalka" Prusa), zazwyczaj od święta. Ludzie z różnych powodów ubodzy i bezradni byli, są i będą. No i bardzo dobrze, że opieka nad nimi przestała być czymś w rodzaju rozrywki i przeszła w ręce państwa i wyspecjalizowanych organizacji - jest to bardziej racjonalne i skuteczniejsze.

No i wygłoszę teraz pogląd cholernie politycznie niepoprawny, zdając sobie sprawę, że za chwilę spadną na mnie razy, wybuchnie powszechne oburzenie i wyjdę z tego jak zbity kundel. Ale nic to, jak mawiał pan Wołodyjowski, trudno... Otóż bardzo często mi się wydaje, że rozliczne akcje na rzecz osób niepełnosprawnych, zarówno psychicznie jak i fizycznie (a czasami obie te niesprawności występują równocześnie) obserwuje się dalekie echa filantropii w wydaniu XIX wiecznym. A także w przysłowiowym obdarowywaniu murzynka koralikami i perkalikiem, koniecznie bardzo kolorowymi aby murzynek zabawnie wyglądał i cieszył oko białego sahiba.
Truizmem jest stwierdzenie, że biedaka publicznie, czasami wręcz demonstracyjnie wręczana jałmużna upokarza. Podobnie niepełnosprawnego udzielana publicznie i demonstracyjnie pomoc. Dlatego zamiast wnosić faceta na wózku znacznie lepiej jest budować odpowiednio zaprojektowano pochylnie, poradzi sobie wtedy sam i będzie się czuł psychicznie znacznie lepiej. Dlatego też, wydaje mi się, że wszelkie działania zmierzające do uczynienia z niemożliwego możliwego są czymś okrutnym.
Kilka miesięcy temu widziałem w Młynicy samotnego człowieka z jakimś skomplikowanym schorzeniem nóg, poruszał się przy pomocy wymyślnych lasek. Szedł z trudem i bardzo powoli ale szedł. Ja z racji wieku też poruszam się wolno i z niejakim trudem. Szedłem sam i nikt z mojego powodu nie mógł narzekać i krzywić, że traci z mojego powodu czas. I dalo mi to znacznie większą satysfakcję niż skrócenie "mapowego czasu" o połowę, to już robiłem, jak byłem młody. Ale wróćmy do tego niepełnosprawnego. Dotarł do wodospadu Skok, oczywiście sporo po mnie, ale dotarł. I z wyrazu jego twarzy można było odczytać, że jest z tego dumny. Oczywiście nie poszedł dalej, próg już nie był raczej na jego możliwości. Oczywiście gdyby znalazło się dwóch dzielnych wolontariuszu to by go jakoś przeturlali. ALE PO CO? Bo wydaje mi się, że mogłoby to być dla niego upokarzające.
Ten człowiek szedł sam, to była jego decyzja. Gdybym jednak zobaczył kilkanaście czy kilkadziesiąt osób podobnie upośledzonych fizycznie, nawet pod najbardziej pieczowitą opieką, to odrazu miałbym wątpliwości. Jakie? Ano takie ilu z nich tam kuśtyka bez żadnej z tego przyjemności, poprostu z musu, bo jest w jakimś tam zakładzie, bo tam to zorganizowano itd
Po co chodzimy w góry? W dużym procencie po to aby widzieć, coś zobaczyć. Czy niewidomy zobaczy? Nie zobaczy. I podejrzewam, że nie potrafi sobie wyobrazić, nawet na podstawie najbardziej genialnej opowieści przewodnika. A więc znowu PO CO?
Czy należy głuchego prowadzić na koncert? Zastanowiłbym się nad rockowym. Bo wprawdzie nic nie usłyszy ale zobaczy tą niesamowitą atmosferę. Choć może być mu smutno, że tak naprawdę to nie wiadomo dlaczego ona taka jest. Ale na symfoniczny, na którym publiczność siedzi grzecznie skupiona na krzesełkach? PO CO?

Zupełnie natomiast inaczej będzie, gdy zdrowy przyjaciel, czy dwójka lub góra trójka zabierze w góry niewidomego przyjaciela, lub na koncert głuchego. Bo to temu niepełnosprawnemu może dać poczucie, że mimo swojej ułomności nie jest sam, że uczestniczy w czymś co jego przyjaciołom sprawia radość, nawet gdy nie wie jaka jest tej radości istota. Bo przecież nie wie, nie może wiedzieć. W takie indywidualne działania mogę uwierzyć i popierać. W grupowe nie, bo w grupie zawsze będzie spory procent takich, dla których to będzie męczarnia.

Konkludując - pomagajmy niepełnosprawnym w tym co mogą sami zrobić. I tu pełne uznanie dla wszystkich olimpiad i zawodów. Bo w wyścigu na wózkach wszyscy są mniej więcej równi sobie i żaden zdrowy byk nie biegnie z nimi w tych samych zawodach. Ale nie uszczęśliwiajmy ich "na siłę" bo jak podejrzewam, to najbardziej uszczęśliwia to uszczęśliwiaczy. Bo rosną im serca, że są tacy dobrzy, zupełnie jak ten biały sahib rozdający koraliki murzynkom.
Koronnym argumentem "uszczęśliwiaczy" jest zazwyczaj to, że "uszczęśliwiony" zapytany, np. przez dziennikarza czy jest szczęśliwy, zazwyczaj to ochoczo potwierdza. Ale czy to nie przypadkiem przejaw politycznej poprawności tym razem w wykonaniu osoby niepełnosprawnej. Bo skoro biały sahib dał koraliki to niegodziwością byłoby się z tego powodu nie cieszyć.
I pamiętajmy jeszcze jedno - dobroć dla bliźniego, jest tylko wtedy dobrocią, gdy nikt o niej nie wie, gdy natomiast trąbią o niej media, to... nie dopowiadam.

PS.
Pozornie z innej beczki. Pewnie wszyscy pamiętają jak to za pieniądze saudyjskiego króla rozłączono w Riadzie polskie bliźniaczki sjamskie.
Dziewczynki mają już sześć lat. Polityka właśnie doniosła, że ich matka bezskutecznie usiłuje się doprosić w NFZ o specjalne ortopedyczne obuwie dla nich - dziewczynki jak na razie mają nierówne stopy. Takie buty kosztują 600 zł za parę i samotnej matki na to nie stać. Aby było jasne - nie mam z tego powodu najmniejszej pretensji do saudyjskiego monarchy - on swoje już zrobił i ma prawo oczekiwać, że władze Najjaśniejszej Rzeczpospolitej będą jego dzieło kontynuować, w dodatku za znacznie mniejsze pieniądze. Polityka wspomina też o sporej gromadce polityków i działaczy, którzy swego czasu usiłowali, nawet i z powodzeniem na saudyjskiej hojności zbić swój polityczny kapitał. Zbili i gdzieś się zapodzieli. A bucików nie ma!!!

A teraz jestem gotów na "odstrzał". Tylko dobrze celujcie abym się nie męczył! :roll:

Autor:  grubyilysy [ So gru 12, 2009 4:14 pm ]
Tytuł: 

Miałem wizję...
Cytuj:
Rok 2050. Od 10 lat działa prężnie forum 'Niepełnosprawi.gory.pl'. Na forum użytkownicy wymieniają się planami, relacjami z wycieczek, informacjami praktycznymi. Wszyscy gadają o wyczynie niewidomego Wojtka, który pokonał Krowi Zleb w czasie 7 godzin i 15 minut bijąc dotychczasowy rekord o 15 godzin!!. Fakt - przygotowywał sie dokładnie do bicia tego rekordu. Kolejna ekipa zaliczyła "Wielką Koronę Niepełnosprawnych Tatr" (Grześ, Kopieniec i Nosal). Zosia znalazła w dziale "Sprzęt" infroamcje o GPS-Lokatorze z mapą Tatr na drgania, szukała takego czegoś, bo jest głuchoniewidoma. Jakis stary przewodnik o nicku "Lucyna" reklamuje sie z organizacją wycieczek na Tarnicę po hasłem "Dotkinj krzyża na Tarnicy".
User "Krzysio" dostal zjebkę za plan wejścia solo na Nosala, a jest niewidomy a w dodatku zero doświadczenia.
User Lech-Junior wścieka się na licencje dla przewodników dla niepełnosprawnych i twierdzi, ze jego dziadek prowadził takie wycieczki bez żadnych uprawnień już w 2010.


Wizja jest szatańska, bo była juz spisana dwa razy i dwa razy mi się skasawała!! Było jeszcze o wydziale TOPR ds pomocy niepełnosprawnym, ubezpieczeniach dla niepełnosprawnych itd.

Autor:  lucyna [ So gru 12, 2009 5:15 pm ]
Tytuł: 

Właśnie wróciłam z gór. Było cudnie.
Od prawie 10 lat pracuje z osobami niepełnosprawnymi. Mam dwie funkcje, na potrzeby organizatorów przygotowuję programy lub oferty, a potem część z tych osobiście prowadzę.
Najważniejsze jest tu planowanie. Nie ma bowiem czegoś takiego jak osoba niepełnosprawna czy mająca problem z poruszaniem się (tu np.są osoby skrajnie otyłe). W fazie wstępnej muszę dostać podstawowe wiadomości o stopniu niepełnosprawności ruchowej, o schorzeniu. Inny będzie program dla całkowicie niewidomych, innych dla osób mających problemy ze wzrokiem, zupełnie inny dla osób na wózkach inwalidzkich. Nie zapominajcie, że wzrok jest tylko jednym ze zmysłów. Osoby ociemniałe posługują się znakomicie słuchem, węchem, dotykiem. Bieszczady to nie tylko górskie szlaki na terenie BdPN. Akurat świeżo przygotowałam program dla osób niewidomych.

I
Tarnawa torfowiska tu mamy pomosty na torfowiskach
Tarnawa Hodowla Zachowawcza Koni Huculskich, tu będą mogli spotkać się ze zwierzętami, pojeździć konno w siodle i bryczkami
Tarnawa Dźwiniacz ścieżka przyrodnicza łatwa trasa prowadzona przez krainę dolin.
Kiedyś Koleżanka zawiązała mi oczy i przeprowadziła pomostami. To jest świat zapachów, łąki i torfowiska to cała paleta woni, od odrażających po takie w których można dosłownie utonąć.
II
Sanok skansen (tu będą mogli dotykać niektórych eksponatów)
Sobień rezerwat z ruinami zamku Kmitów (też miałam zawiązane oczy, przeszłam prowadzona za rękę ścieżkę dydaktyczną, dotykałam ruin, na pomoście widokowy poczułam przestrzeń
rejs statkiem po Jeziorze Solińskim
III
Spacer do Cudownego Źródełka w Zwierzyniu
Spływ pontonami Sanem
Solina zapora, wejście do wnętrza
IV
Połonina Wetlińska
koncert muzyki bojkowskiej w Siekierezadzie (to knajpa galeria i Agniecha na pewno pozwoli im dotykać dzieł sztuki)

Zupełnie inny program będzie dla osób chorych na schizofrenię. Idziemy na 4 pełne dni w góry.
Spadam jestem zmarznięta.

Autor:  chief [ N gru 13, 2009 8:53 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Osoby ociemniałe posługują się znakomicie słuchem, węchem, dotykiem

i tutaj jest sedno sprawy, wiele rzeczy/spraw, które dla nas w górach sa niezauważalne i mało istotne, to dla nich sa bardzo ważne. Nie starajmy sie ich oceniać z naszego pkt. spostrzegania gór i intencji chodzenia po nich. To, ze oni te góry, zwierzęta, rośliny prawdopodobnie wyobrażają sobie zupełnie inaczej niż jest w rzeczywistości....nie ma to, żadnego znaczenia.

Co do wycieczek grupowych, to dzięki temu, ze "ktoś" takowa wycieczkę zorganizował, jest to okazja dla wielu z nich, a może nawet zdecydowanej większości, że mogli "być" w tym rejonie. Pamiętajmy, że oni nie mogą sobie wsiąść w autobus, pociąg, samochód i sami przyjechać. Sporą część (gł. ich rodzin) na takowy wyjazd po prostu nie stać i takowa wycieczka jest często jedyną alternatywą.

Co do użycia terminy "być". Chyba wielu userom zdarzyło sie wchodzić na jakiś szczyt przy fatalnych warunkach (mgła, deszcz), gdzie widoczność na wierzchołku była na parę/paręnaście metrów. a zobaczywszy ten szczyt przy inszej okazji z dumą i zadowoleniem pomyśleli "byłem/am tam" (choć widoczność z niego była bliska zeru). Podobnie niewidomy jak usłyszy w radiu/telewizji/u znajomych info o tym szczycie, to tez może powiedzieć sobie "byłem/am tam"

Autor:  Gustaw [ N gru 13, 2009 9:13 pm ]
Tytuł: 

Mała dygresja ... najlepiej by było gdyby się jakiś niepełnosprawny wypowiedział ... wiem, że z tym może byc trudno ... ale jednak opinia kogoś takiego była by tu w tym wątku najbardziej na miejscu ... :roll:

Autor:  jacob.p.pantz [ N gru 13, 2009 9:19 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Nie starajmy sie ich oceniać z naszego pkt. spostrzegania gór i intencji chodzenia po nich.


Ot co jest (-;

W podobnej intencji pisałem ongiś na preclu:
"Bardzo polecam - jako mocno owocne intelektualnie - stałe wątpienie
we własną 'normalność', tudzież lepszość/wyjątkowość/jedyność
osobistej inspiracji/satysfakcji czerpanej skądkolwiek
- np. z nierówności naskórka globu."
czy na tatry.inspiration.pl - przeciw 'jednak nie dla każego jego Everest':
"i my tu, na forum, zdecydujemy dla kogo tak, dla kogo nie,
względnie czy 'jego' to jego, czy zupełnie nie jego?"

Janek (Markiz) pisał tu (m.in.) przeciw pomocy jako przedmiotowemu traktowaniu niepełnosprawnych.
Toż i takie pisanie jest jakimś uprzedmiotowieniem, boć zakłada że (przynajmniej w istotnym stopniu)
turystyka niepełnosprawnych nie jest ich świadomym wyborem
- a niby jakie mamy podstawy sądzić, że tak jest
w stopniu statystycznie większym np. niż w przypadku turystyki zorganizowanej generalnie?

chief napisał(a):
Co do wycieczek grupowych, to dzięki temu, ze "ktoś" takowa wycieczkę zorganizował, jest to okazja dla wielu z nich, a może nawet zdecydowanej większości, że mogli "być" w tym rejonie.


I tu analogie z różnymi formami turystyki (tej czy innej) zorganizowanej nasuwaja się szczególnie.
Najrozsądniej i najlepiej zrobimy myśląc (i dyskutując tu) o niepełnosprawnych
jako o.. normalnych po prostu.


lucyna napisał(a):
Akurat świeżo przygotowałam program dla osób niewidomych.


A to dorzuć jeszcze np. kirkut w Lesku - różne rodzaje reliefów zdobiących macewy
i żydowska symbolika nagrobna
dla osób o wyczulonym zmyśle dotyku mogą być ciekawym tematem,
podobnie jak - już na szlaku - rozpoznawanie głównych gatunków drzew liściastych i iglastych
po fakturze kory i kształtach liści, szyszek etc. (-;

Serdeczności,

Kuba

Autor:  lucyna [ N gru 13, 2009 9:33 pm ]
Tytuł: 

jacob.p.pantz napisał(a):
lucyna napisał(a):
Akurat świeżo przygotowałam program dla osób niewidomych.


A to dorzuć jeszcze np. kirkut w Lesku - różne rodzaje reliefów zdobiących macewy
i żydowska symbolika nagrobna
dla osób o wyczulonym zmyśle dotyku mogą być ciekawym tematem,
podobnie jak - już na szlaku - rozpoznawanie głównych gatunków drzew liściastych i iglastych
po fakturze kory i kształtach liści, szyszek etc. (-;

Serdeczności,

Kuba


Nie wiem czy wyrobimy się czasowo. Kirkut to częsty punkt moich programów, bywałam tam i z niepełnosprawnymi gośćmi.
Takie szkolenia prowadzimy w czasie warsztatów. My interpretujemy otoczenie. Często gości, w tym osoby dorosłe proszę aby używały innych zmysłów niż wzrok. Większość osób nawet nie wie jaką przyjemność sprawia przytulenie się do drzewa, czy rozdrobnienie w ręku gałązki mięty. Inną sprawą jest słuchanie otoczenia. Zatracamy jako ludzie części swoich naturalnych umiejętności postrzegania świata. Kontakt z naturą niektórym pozwala poznawać od nowa otoczenie.

Autor:  Basia Z. [ N gru 13, 2009 9:38 pm ]
Tytuł: 

W arboretum w Bolestraszycach jest specjalna ścieżka (tuż obok wejścia) gdzie każdą z roślin można dotknąć ręką i powąchać.
Rośliny posadzone są nisko a ścieżka na tyle równa aby bez problemu dało się przejechać wózkiem.

Bardzo fajne miejsce również dla dzieci, które lubią przecież wszystkiego dotykać.

B.

Autor:  grubyilysy [ N gru 13, 2009 9:39 pm ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
Mała dygresja ... najlepiej by było gdyby się jakiś niepełnosprawny wypowiedział ... wiem, że z tym może byc trudno ...

Internet i w szególności portale społecznościowe wydają mi sie ogromną szansą dla niepełnosprawnych. W przypadku głuchych jest to dość jasne i proste, używają dokładnie tego samego interfejsu. Niewidomym nieco trudniej ale i tu technologia zaczyna być coraz sprawniejsza. A są jeszcze głuchoniewidomi, dla tych szczególnie, a technika jest zasadniczo ta sama co w przypadku niewidomych.
Poczekajmy prędzej czy później ktoś tu trafi, taki był z grubsza mój cel przy zakładaniu wątku.

Autor:  staszek [ N gru 13, 2009 10:10 pm ]
Tytuł: 

Ciekawy wątek jest na Brytanie :
http://www.wspinanie.pl/forum/read.php?7,440583

Na początek obejrzycie film :
http://vimeo.com/7952310

Problemem jest WYJDŹ Z DOMU. Później to można znaleźć kogoś kto Ci pomoże. Zorganizowane wycieczki niepełnosprawnych w góry na zasadzie JEDŹ są bardzo złym pomysłem. Niepełnosprawni posiadają wiele kompleksów, które wmówili sami sobie ( ale to chyba jest zrozumiałe ).
Wyciągnięcie ręki : CHODŹ MIŁO SPĘDZISZ CZAS jest chyba najlepszym sposobem na wyjście z domu i poznawanie świata niepełnosprawnych. Nie żadne spędy z przewodnikiem.
Taki człowiek potrzebuje osoby której ufa i wie że może na nią liczyć = Przyjaciel. Tylko wtedy czuje na siłach spróbować tego co mogą pełnosprawni. Podstawą jest obniżenie Bariery.

Autor:  magda [ N gru 13, 2009 10:13 pm ]
Tytuł: 

Markiz napisał(a):
Ale nic to, jak mawiał pan Wołodyjowski, trudno...

:D

Autor:  lucyna [ N gru 13, 2009 10:16 pm ]
Tytuł: 

staszek
Wybacz ale nie rozumiem Twego stanowiska. Miałeś kontakt z osobami niepełnosprawnymi? Byłeś na tego rodzaju imprezie?

Autor:  staszek [ N gru 13, 2009 10:20 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Miałeś kontakt z osobami niepełnosprawnymi?




staszek napisał(a):
Taki człowiek potrzebuje osoby której ufa i wie że może na nią liczyć = Przyjaciel.



J.w. napisałem tzn. że wiem o czym piszę.

Autor:  lucyna [ N gru 13, 2009 10:28 pm ]
Tytuł: 

Rozumiem. Mimo to sądzę, że maksymalnie upraszczasz temat. Każdy z nas potrzebuje przyjaciela, być może samotność wśród osób niepełnosprawnych jest większa. W ciągu roku kontaktuję się z setkami inwalidów,osób chorych. Wycieczka w góry jest czymś zupełnie innym niż codzienna pomoc, owe wyciągnięcie ręki. Te dwie rzeczy nie wykluczają się ale uzupełniają. I nie ważne czy gość idzie w góry, zwiedza w grupie zorganizowanej czy w kilka osób. Liczy się podobnie jak u osób nazwijmy to normalnych cel. Ich potrzeby niczym nie różnią się od naszych. W każdej chwili przy zbiegu niesprzyjających okoliczności my możemy znaleźć się po drugiej stronie bariery. Prywatnie zajmowałam się przez prawie całe moje życie osobami chorymi, niepełnosprawnymi.

Autor:  chief [ N gru 13, 2009 10:34 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Miałeś kontakt z osobami niepełnosprawnymi? Byłeś na tego rodzaju imprezie?


staszek napisał(a):
J.w. napisałem tzn. że wiem o czym piszę.

chyba raczej nie

staszek napisał(a):
Problemem jest WYJDŹ Z DOMU. Później to można znaleźć kogoś kto Ci pomoże

jesli wiesz o czym piszesz, to gdzie oni mogą te osoby znaleźć ?

Autor:  Basia Z. [ N gru 13, 2009 10:41 pm ]
Tytuł: 

Ja zupełnie nie rozumiem w czym miałaby być różnica pomiędzy motywacjami osoby nazwijmy to "pełnosprawnej" od "niepełnosprawnej".

Jedni i drudzy mogą uczestniczyć w wycieczkach zbiorowych i powiedzmy że dla 36 osób w autokarze ta wycieczka nie będzie niczym ciekawym lub co najwyżej będzie tylko okazją do wypicia, ale może dla 4 będzie inspiracją do dalszej samodzielnej działalności.

I dotyczy to każdego w równym stopniu.

Osoby które tutaj nazywane są "niepełnosprawnymi" tylko tym się różnią, że do niektórych rodzajów działalności potrzebują pewnej pomocy innych i tyle.

Natomiast wkurza mnie działanie "na pokaz" niektórych "filantropów" - to jest tak jak z kupowaniem przed Świętami maskotek do Domu Dziecka.
Nie widzenie rzeczywistych potrzeb, a robienie czegoś na pokaz.
To nie znaczy jednak że każda wycieczka jest taka.

B.

Autor:  staszek [ N gru 13, 2009 10:44 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Mimo to sądzę, że maksymalnie upraszczasz temat

Jak pewnie zauważyłaś nie jestem z tych taksówkarzy, który z Centralnego na lotnisko Okęcie wożą przez dworzec Wschodni.
Jak w dowcipie o policjancie i książce wytłumaczę Ci na przykładzie.
To jest tak jak z kobietą, która ci się bardzo podoba :
1.Na początku słuchasz
2.Później starasz się jej zafascynować swoją osobą
3.Następnie rzucasz jakiś szalony pomysł
4.Dajesz czas do namysłu
5.Przechodzisz do działania
6.Mówisz, że należy to jeszcze powtórzyć :wink:

Autor:  chief [ N gru 13, 2009 10:46 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Natomiast wkurza mnie działanie "na pokaz" niektórych "filantropów"

czy możesz podać przykład ?

Autor:  cZaRnaMyChA [ N gru 13, 2009 10:47 pm ]
Tytuł: 

staszek napisał(a):
Problemem jest WYJDŹ Z DOMU.


popieram Cię absolutnie. dotyczy to głównie osób, które na zawsze przykuły się do wózka w wyniku wypadku bądź choroby

przypuszczam, że na wycieczki zorganizowane jeźdżą głównie uczestnicy WTZ ŚDS, DPS bądź innych tego podobnych placówek, są to zatem niepełnosprawni, którzy przeszli już te pierwsze kroki i nawiązali ponownie więzy społeczne, chociaż nie zawsze na tyle, aby móc przełamać wstyd przed proszeniem kogoś o pomoc

najgorsze jest zobaczenie litości w oczach tej "sprawnej osoby"

podczas jednej z wycieczek w góry, niepełnosprawny widząc je pierwszy raz na oczy, myślał zwyczajnie, że to chmury i dla niego nie ważne było czy celem są góry, czy też morze, wyszedł, a raczej wyjechał poprostu poza swój mały, ciasny swiat, w którym dotąd żył

Autor:  staszek [ N gru 13, 2009 10:53 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
to gdzie oni mogą te osoby znaleźć ?

Poprzez rodzinę jest chyba najłatwiej. Sam(a) nigdy nie poprosi. Trzeba ją znaleźć.

Cytuj:
chyba raczej nie

Możemy się tak umówić.
Nie zajmowałem się Wolontariatem.
Czekam na doświadczenia opiekunów grup zorganizowanych.

Autor:  lucyna [ N gru 13, 2009 10:56 pm ]
Tytuł: 

cZaRnaMyChA napisał(a):
podczas jednej z wycieczek w góry, niepełnosprawny widząc je pierwszy raz na oczy, myślał zwyczajnie, że to chmury i dla niego nie ważne było czy celem są góry, czy też morze, wyszedł, a raczej wyjechał poprostu poza swój mały, ciasny swiat, w którym dotąd żył

Tak, to są osoby będące pod opieką organizacji, stowarzyszeń itd. W większości są to wyjazdy sponsorowane.
Przypomniał mi się pewien mężczyzna. Kilka lat temu obsługiwałam grupę osób niepełnosprawnych z pewnego ośrodka opiekuńczego. Miał około 40 lat, był w jakimś tam stopniu upośledzony, przez te prawie 40 lat mieszkał w stajni, najpierw u swoich rodziców, potem u rodzeństwa. Ktoś zainteresował się jego losem i zawiadomił policję. Ten człowiek żył kilka tygodni w godziwych warunkach, wśród ludzi. Nie potrafię opisać jego zachowania, zresztą nie chcę. Chyba wiem o czym mówisz.

Autor:  jacob.p.pantz [ N gru 13, 2009 11:21 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
W arboretum w Bolestraszycach jest specjalna ścieżka (tuż obok wejścia) gdzie każdą z roślin można dotknąć ręką i powąchać.
Rośliny posadzone są nisko a ścieżka na tyle równa aby bez problemu dało się przejechać wózkiem.


http://img39.imageshack.us/i/img4329a.jpg/

staszek napisał(a):
Wyciągnięcie ręki : CHODŹ MIŁO SPĘDZISZ CZAS jest chyba najlepszym sposobem na wyjście z domu i poznawanie świata niepełnosprawnych. Nie żadne spędy z przewodnikiem.

chief napisał(a):
jesli wiesz o czym piszesz, to gdzie oni mogą te osoby znaleźć ?

Basia Z. napisał(a):
Ja zupełnie nie rozumiem w czym miałaby być różnica pomiędzy motywacjami osoby nazwijmy to "pełnosprawnej" od "niepełnosprawnej".


Już podawałem - na 'pierwotnym' grossglocknerowym wątku - archiwalną wypowiedź,
z której linki zachowały aktualność:
http://www.cross.org.pl/
http://www.pttk.pl/aktywna/tacysami/index.php?co=start
http://www.turystykadlawszystkich.pl/

Inne przypadkowe przyklady:
- niewidoma licealistka trafiła na nauczyciela (lub -lkę) - członka miejscowego koła przewodnickiego,
zaczęłą chodzić po górach (zwykle starczało, że ktoś obok mówił jej o przeszkodzie,
czasem przydawała się pomocna dłoń),
była też np. - towarzysząc znajomym - na imprezie szkoleniowej
polegającej na zwiedzaniu zabytków Podkarpacia
(dopiero po pewnym czasie zauważyłem, że nie widzi);
- kiedyś prowadząc biórko turystyczne dostałem zlecenie ze stowarzyszenia czy klubu osób chorych na epilepsję (wiem, nie to samo, ale pewna analogia),
jedynym wyróżnikiem wycieczki (fakt - z gór - AFAIR tylko wjazd na Kasprowy), był udział pielęgniarki
- kiedyś prowadząc letnia bazę namiotową gościłem małżeństwo z bliźniakami,
z których jedno miało zespół Downa - rodzice tak w górach, jak w mieście (nieco rozmawialiśmy)
dbali o traktowanie dziecka możliwie tak samo, jako równieśników.

"Drogi do turystyki" zatem całkiem podobne jak przy osobach "statystycznie sprawnych":
rodzina, organizacja, szkoła, rówieśnicy...

Jasne - pewne "przesunięcie" w stronę pomocy innych - ale nia na tyle przecież,
by myśleć o takich osobach mniej 'normalnie' niż...
sami przecież sobie życzylibyśmy, by do nas podchodzono,
w razie niepełnosprawności.

Basia Z. napisał(a):
Natomiast wkurza mnie działanie "na pokaz" niektórych "filantropów" - to jest tak jak z kupowaniem przed Świętami maskotek do Domu Dziecka.
Nie widzenie rzeczywistych potrzeb, a robienie czegoś na pokaz.
To nie znaczy jednak że każda wycieczka jest taka.


Domy dziecka chetnie podają listę rzeczy potrzebniejszych, niż maskotki...

Co do dobrze-czyniących-na-pokaz:
wkurzać nie ma się czym - może (w tym czy innym rejestrze) ich zasługa może być mniej 'punktowana',
ale wszak rezultaty danej aktywności obiektywnie zostają,
a ów 'pokaz' może zachęcić do dobrego innych...

Serdeczności,

Kuba

Autor:  chief [ N gru 13, 2009 11:22 pm ]
Tytuł: 

staszek napisał(a):
chief napisał:
to gdzie oni mogą te osoby znaleźć ?

Poprzez rodzinę jest chyba najłatwiej. Sam(a) nigdy nie poprosi. Trzeba ją znaleźć.

Zgoda....problem w tym, ze takich szczęściarzy z taka rodzina nie jest wielu....a reszta ?
Wyjazd takowy np. z W-wy do Zakopca to spory wydatek (niepełnosprawni żyją głównie z renty, niewielu jest szczęściarzy, którzy zarabiają), gdzie trzeba opłacić niepełnosprawnego + opiekuna.

Na wycieczkach zorganizowanych, przez fundacje, czy specjalizujące sie ośrodki, koszty ze strony niepełnosprawnego sa niewielkie, a czasem zerowe.

staszek napisał(a):
Czekam na doświadczenia opiekunów grup zorganizowanych.


staszek napisał(a):
Taki człowiek potrzebuje osoby której ufa i wie że może na nią liczyć = Przyjaciel. Tylko wtedy czuje na siłach spróbować tego co mogą pełnosprawni.

jak myślisz, jak wygląda takowa zorganizowana wycieczka ?....przeca na niej sa tez opiekunowie, bywa, ze jeden na 2-3 niepełnosprawnych, a sa to właśnie pracownicy/wolontariusze, którzy, na co dzień z nimi przebywają/"pracują", względem, których właśnie mają zaufanie....dlatego poddałem w wątpliwość Twe stwierdzenie, że wiesz, o czym piszesz.


staszek napisał(a):
Nie żadne spędy z przewodnikiem

a cóż tu maja przewodnicy do tego, którzy z grupa są zaledwie parę godzin (o ile są)....resztę czasu (też z przewodnikiem) są razem z opiekunami....od rana do wieczora. Obserwując tych opiekunów (często wolontariuszy) jestem dla nich pełen podziwu, za ich troskliwość, cierpliwość i wyrozumiałość względem podopiecznych, praktycznie przez cały dzień...nie maja czasu "wolnego" dla siebie. Dlatego też nie bardzo mogę się zgodzić z Basią, ze takowe wycieczki sa organizowane na pokaz.

Autor:  staszek [ N gru 13, 2009 11:44 pm ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
Na wycieczkach zorganizowanych, przez fundacje, czy specjalizujące sie ośrodki, koszty ze strony niepełnosprawnego sa niewielkie, a czasem zerowe.

Tylko na wycieczkę przez fundację liczba miejsc jest ograniczona.
A jeśli jednak pojedziemy to 1 raz w roku.
Przepraszam, zrobiłem małe OT nawiązując do codziennego życia osoby niepełnosprawnej. A idą za ciosem to nie 1 wycieczka w roku w np. Tatry tylko co masz do zaproponowania 1 raz w tygodniu ?

Autor:  chief [ N gru 13, 2009 11:56 pm ]
Tytuł: 

staszek napisał(a):
A jeśli jednak pojedziemy to 1 raz w roku

w Tatry

staszek napisał(a):
tylko co masz do zaproponowanie 1 raz w tygodniu ?

to pytanie raczej nie do mnie....przypuszczam, ze takowe fundacje/ośrodki, nie kończą tylko na jednej wycieczce w roku, gdyż jest wiele interesujących miejsc w pobliżu tych ośrodków/fundacji, gdzie koszty nie sa juz tak drogie.
Np. trzy tygodnie temu miałem wycieczkę z grupą niewidomych i niedowidzących i ów ośrodek posiadał własny autokar....więc problem z dojechaniem, to nie problem.

Autor:  Markiz [ Pn gru 14, 2009 12:56 am ]
Tytuł: 

Wprawdzie nie turystyka, ale też ażne, powiedziałbym nawet, że ważniejsze, autentyczna inicjatywa społeczna

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/ar ... udzie.read

Autor:  lucyna [ Pn gru 14, 2009 7:47 am ]
Tytuł: 

chief napisał(a):
staszek napisał(a):
tylko co masz do zaproponowanie 1 raz w tygodniu ?

to pytanie raczej nie do mnie....przypuszczam, ze takowe fundacje/ośrodki, nie kończą tylko na jednej wycieczce w roku, gdyż jest wiele interesujących miejsc w pobliżu tych ośrodków/fundacji, gdzie koszty nie sa juz tak drogie.
Np. trzy tygodnie temu miałem wycieczkę z grupą niewidomych i niedowidzących i ów ośrodek posiadał własny autokar....więc problem z dojechaniem, to nie problem.

Oczywiście, że są. Ostatnio pracowałam dla pewnego UG, który swoim niepełnosprawnym mieszkańcom organizuje nie tylko dzienne pobyty ale bardzo często wyjazdy. Grupa była nieliczna, dwóch opiekunów i 10 podopiecznych, od dziecka do pani, która miała 84 lata. Cudna staruszka, dała mi tak popalić, zbuntowała się i nie chciała gór (to było to zimowe załamanie pogody w październiku), a potem nie wypuszczała mnie z autokaru.
Z tego co wiem tak działających ośrodków jest bardzo wiele.

Baśka mówiła o filantropii na pokaz. Muszę się z nią zgodzić w pełnym stopniu. Jest wiele stowarzyszeń, organizacji, ludzi, którzy żerują i na niepełnosprawnych, i darczyńcach. Nie chcę o tym mówić, czasami aż mnie ręka świerzbi aby zadzwonić do odpowiednich organów.

Dziś będę pisać trzy programy dla zielonych szkół, dla Kolegów przewodników ze szkolenia. Jeden będzie dla dzieciaków z klasy integracyjnej. Moim zdaniem to jest niezmiernie ważne, aby dzieci chore czy niepełnosprawne od początku swojej drogi w dorosłość nie były pozostawiane same sobie.

Autor:  Trauma_ [ Pn gru 14, 2009 1:27 pm ]
Tytuł: 

Jest biuro podróży organizujące wycieczki dla niepełnosprawnych i osób starszych: http://www.accessibletour.pl/ niestety pomysl do konca nie wypalil z tym biurem poniewaz niepełnosprawni mają dofinansowania do wyjazdów REHABILITACYJNYCH a nie do turystyki poznawczej, więc części nie stać no i sposób składania wniosków o dofinansowanie jest ponoć jakiś chory i na zasadzie " kto pierwszy ten lepszy".

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/