Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Nie tylko dla łojantów cz. I - Czarnohora http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=6886 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Luka3350 [ Cz sty 29, 2009 2:39 pm ] |
Tytuł: | |
Super klimaty. Dym z ogniska itd. Kaytek tylko czemu nie w relacjach ? |
Autor: | Kaytek [ Cz sty 29, 2009 2:44 pm ] |
Tytuł: | |
Luka3350 napisał(a): Kaytek tylko czemu nie w relacjach ?
Bo, tak jak napisałem, fajnie by było, gdyby była to taka składnica informacji wspólnie zredagowana... Nie chciałem robić z tego mojej relacji - Choć ja faktycznie jedyne co mogę to właśnie zrelacjonować moją "wyprawę". |
Autor: | lucyna [ Cz sty 29, 2009 2:46 pm ] |
Tytuł: | |
Na naszym forum jest dział poświęcony Karpatom Wschodnim, a w tym dziale Marcin Scelina prowadzi wątek poświęcony roślinom tego regionu www.forum.bieszczady.info.pl/showthread.php?t=4806 Wątek wart przeczytania i popularyzacji. |
Autor: | Kaytek [ Cz sty 29, 2009 3:31 pm ] |
Tytuł: | Biały Słoń – czyli Najwyższy na stałe zamieszkany |
Biały Słoń – czyli Najwyższy na stałe zamieszkany punkt w historii Polski. No i tak właśnie wyruszywszy z Dżembronii można sobie to tu to tam zamelinować się i zagotować uwędzoną herbatkę i przekąsić travelluncha… Fajna akcja mnie spotkała, bo gdy Pinio walczył z jednym żywiołem – czyli ogniem, ja walczyłem z drugim – kopałem wannę Warunki hydrologiczne sprawiły, że wanna ta wlazła prawie (a w zasadzie to bez prawie) na drogę, ale co tam… ciemno się zrobiło, myju myju chlastu chlastu, zalać łogień i do psiwora. Po 15 minutach plusk i „Job twoju mać!!!!!!”… tyle zrozumiałem, że to nie Ukrainiec wpadł do wanny Mojej szanownej rodzicielki nie było w okolicy – więc tylko się martwiłem, żeby nie zaczął się rozglądać za namiotem bo by nas bidulek powybijał Biały Słoń – to jest to, co ciągnęło mnie od samego początku… Jak Konczeto w Pirynie, jak Szkocka w Szkocji… Biały słoń to jest obserwatorium Meteorologiczne wybudowane na szczycie Popa Iwana… Jest to Polskie obserwatorium, wybudowane dzięki wysiłkowi i darom ludzi z całej Polski Wymarzone, Wyczekane, Wybudowane i tylko po to, żeby po kilkunastu miesiącach wojna zrobiła co swoje. Biały Słoń był najwyżej na stałe zamieszkałym punktem w Polsce – wyżej niż Kasprowy. Z Dżembronii idzie się tam kilka godzin, najpierw lasek, później łąki, pastwiska, aż wychodzi się na grań – no, taka tam grań… Grańka taka, Lae było to pierwsze miejsce, gdzie na tym wypadzie góry widziałem z góry. Gdzieś tam szlak zgubiliśmy (z resztą nam szlaki nigdy w górach nie przeszkadzały) i nawet w taki dość stromy teren wleźliśmy, co jak na okolicę bardzo nas zaskoczyło. Idąc do białego Słonia mijamy po lewej ręce ruiny, a w zasadzie widoczne są już same fundamenty dawnego, polskiego – a jakże schroniska… z tego miejsca droga z 20 kg plecakiem staje się koszmarem: cel widać, jest pod górkę, plecor z każdą chwilą waży więcej, język wisi niżej, a drogi nie ubywa… Przy ruinach schroniska często nocują ludzie, lecz nie jest to chyba najlepszy pomysł, bo po wodę i tak trzeba dymać prawie pod główną grań Czarnohory. A więc wracamy do Słonia… Sprawił na mnie wrażenie bardzo przygnębiające… Niegdyś chluba naszego narodu, dzisiaj kupa kamieni… Część elementów optycznych wylądowało podobno we Lwowie, część w Chorzowie, ale większość poszła w cholerę… Na ruinach szlak się kończy, trzeba zawrócić, warto zanocować nad stawikiem który mijaliśmy tuż przed wejściem na grań – jest woda, warto również namiot porządnie zabezpieczyć przed wiatrem, bo może odfrunąć… Tu jest więcej o BS: http://www.atomnet.pl/~geodeta/1997/24text.htm Cytuj: Dojazd w rejon obserwatorium był bardzo trudny; transport materiałów budowlanych, a później zaopatrzenia obserwatorium, na ostatnim odcinku drogi na szczyt Popa Iwana mógł być prowadzony jedynie z pomocą koników huculskich. Uroczyste poświęcenie i oficjalne otwarcie Obserwatorium Państwowego Instytutu Meteorologicznego na Popie Iwanie odbyło się 29 lipca 1938 roku, a więc tylko nieco ponad rok przed wybuchem drugiej wojny światowej. Obiekt, składający się z 43 pomieszczeń (i 57 okien), miał służyć przez następne lata Państwowemu Instytutowi Meteorologicznemu prowadząc obserwacje meteorologiczne głównie dla celów lotnictwa, miał również stanowić filię Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Wyposażony był w astrograf i refraktor wykonany na zamówienie Polski w firmie Howard Grubb & Parsons Co. w Newcastle upon Tyne. W obserwatorium znalazła też pomieszczenia placówka polskiej straży granicznej. Pierwszym (i ostatnim) kierownikiem obserwatorium był mgr Władysław Midowicz. W ciągu czternastu miesięcy działalności obserwatorium bywali tu i pracowali astronomowie prof. Włodzimierz Zonn, mgr Maciej Bielicki, dr Jan Gadomski, prof. Eugeniusz Rybka i inni.
Wybuch drugiej wojny światowej przerwał brutalnie pracę obserwatorium. 17 września 1939 zerwana została łączność radiowa, a następnego dnia cały personel opuścił placówkę wywożąc zdemontowany refraktor do Węgier. Refraktor ten był przez pewien czas przechowywany w Obserwatorium Astronomicznym w Budapeszcie, potem został przewieziony do Wiednia; po wojnie jego części powróciły do Polski, a obiektyw znajduje się obecnie w Planetarium Śląskim w Chorzowie. Sam budynek obserwatorium został w końcu września 1939 roku przejęty przez władze radzieckie i do wybuchu wojny radzieckoniemieckiej służył jako stacja meteorologiczna. Władze niemieckie przekazały budynek wojskom węgierskim, które stacjonowały tu do końca 1941 roku. Potem budynek został opuszczony. Przez lata następne okoliczna ludność rozszabrowywała wszystko, co mogło być do czegokolwiek przydatne. Budynek, aczkolwiek nie zniszczony działaniami wojennymi, popadł w kompletną ruinę. Pozostały stojące mury i puste otwory okienne. Załączone zdjęcia przedstawiają obecny wygląd murów i okolic obserwatorium. Widok z Popa Iwana jest rozległy, malowniczy i wspaniały, szczególnie na dolinę Czeremoszu, którego szum -- jak mówi znana pieśń -- Hucułom przygrywa... |
Autor: | Basia Z. [ Cz sty 29, 2009 4:26 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie tylko dla łojantów cz. I - Czarnohora |
@Kaytek - nie rób ze mnie omnibusa, gdyż na temat Karpat Wschodnich wiem ciągle za mało, a ponadto temat jest bardzo ale to bardzo obszerny. Niemniej jednak uzupełnię informacje praktyczne: Dojazd: Ze Lwowa najwygodniej dojechać do Worochty pociągiem. Kursuje jeden jedyny pociąg relacji Lwów-Rachów o 15.20 ze Lwowa, w Worochcie jest dość późnym wieczorem. Jego zaletą jest to ze jest bardzo tani (wagon "obszczi", czyli bez rezerwowanych miejsc - kilka hrywien), a ponadto w takim pociągu panują niezrównane wprost klimaty (jeśli ktoś jednak nie jest przyzwyczajony do dość "niezwykłych" zapachów - lepiej nie wsiadać). Ale ja mimo wszystko lubię ten "klimat". Sama Worochta to przedwojenne polskie uzdrowisko, z bardzo ładnymi, ale zaniedbanymi willami w stylu zakopiańskim, obecnie dość mocno się tam inwestuje ale przy okazji zatraca swój urok. Jest też piękna drewniana cerkiew. Druga możliwość - można ze Lwowa jechać wieczorem o 21.30 pociągiem osobowy do Czerniowiec z którego wysiada się ok. 6.30 w Kołomyi (koszt biletu z miejscem rezerwowanym do spania o ile pamietam 25 UAH). Przy okazji można zwiedzić to piękne miasteczko, które nieodparcie przypominało nam ... Bochnię i też ma mnóstwo polskich śladów. Z Kołomyi kursowe autobusy do Żabiego odjeżdżają co ok 2 godz. Jest też poranny autobus aż do Burkutu w dolinie Czarnego Czeremoszu. Wtedy jednak nie zdąży się zwiedzić miasta. Z dworca kolejowego do autobusowego jest parę kilometrów (są na dwóch końcach miasteczka), więc najlepiej przejechać autobusem miejskim. Zaraz obok dworca autobusowego jest drewniana cerkiew cmentarna, którą też warto zobaczyć chociaż z zewnątrz. W Czarnohorę najlepiej startować albo od Zaroślaka (dojazd od strony Worochty), albo od strony Zakarpacia (Rachów, Jasinia) dojazd tym samym pociągiem co do Worochty), albo od strony doliny Czarnego Czeremoszu - czyli od Dziembroni lub od Szybenego (dojazd autobusem z Żabiego lub bezpośrednio z Kołomyi). We wszystkich tych miejscowościach można liczyć na noclegi, najlepiej, bo najtaniej u prywatnych ludzi, chociaż warunki bywają dość prymitywne (łazienka to raczej wyjątek). Właściwie wszędzie można się dogadać po polsku (czasem przy pomocy rąk). B. |
Autor: | kilerus [ Cz sty 29, 2009 4:45 pm ] |
Tytuł: | |
Widzę, że podobnie jak ja. Spanko w Dżembroni. Tam była taka stara kbieta, co nam wodę wyłączała, bo uważała, że za dużo jej zużywamy. Sama po wodę łaziła do potoku, a nie brała z kranu. Jej syn jeździł autobusem, jeśli można to coś tak nazwać. Przejażdżka tym czymś jest niezapomniana. |
Autor: | kilerus [ Cz sty 29, 2009 4:49 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie tylko dla łojantów cz. I - Czarnohora |
Basia Z. napisał(a): Ze Lwowa najwygodniej dojechać do Worochty pociągiem. Kursuje jeden jedyny pociąg relacji Lwów-Rachów o 15.20 ze Lwowa, w Worochcie jest dość późnym wieczorem.
Jego zaletą jest to ze jest bardzo tani (wagon "obszczi", czyli bez rezerwowanych miejsc - kilka hrywien), a ponadto w takim pociągu panują niezrównane wprost klimaty (jeśli ktoś jednak nie jest przyzwyczajony do dość "niezwykłych" zapachów - lepiej nie wsiadać). Ale ja mimo wszystko lubię ten "klimat". Dokładnie. Jeszcze dodam, że warto na stacji pooglądać sobie pociągi, bo z racji gabarytów robią wrażenie. W samym pociągu prawie się porzygałem. Kilka godzin w tym odorze jest czymś czym jednak nie chciałbym powtarzać. |
Autor: | Basia Z. [ Cz sty 29, 2009 5:14 pm ] |
Tytuł: | |
kilerus napisał(a): Widzę, że podobnie jak ja. Spanko w Dżembroni. Tam była taka stara kbieta, co nam wodę wyłączała, bo uważała, że za dużo jej zużywamy. Sama po wodę łaziła do potoku, a nie brała z kranu. Jej syn jeździł autobusem, jeśli można to coś tak nazwać. Przejażdżka tym czymś jest niezapomniana.
Takim czymś ? Ten autobus jest niezniszczalny. Ma chyba silnik od amfibii. Jechałam nim, kiedy jechał po pół metrowej głębokości wodzie, a pod nią leżały całe kłody drzewa naniesione przez wodę. B. |
Autor: | lucyna [ Cz sty 29, 2009 5:37 pm ] |
Tytuł: | Re: Nie tylko dla łojantów cz. I - Czarnohora |
kilerus napisał(a): Dokładnie. Jeszcze dodam, że warto na stacji pooglądać sobie pociągi, bo z racji gabarytów robią wrażenie.
W samym pociągu prawie się porzygałem. Kilka godzin w tym odorze jest czymś czym jednak nie chciałbym powtarzać. Ukraińskie lokalne pociągi to poezja. Pamiętam swój pierwszy przejazd na trasie Sianki-Wołosianka. Coś z 9 lat temu byliśmy tam na kursie przewodnickim. To była najwspanialsza integracja w której brałam udział. W Pociągu byli miejscowi, którzy wracali z targu. Dość dużo osób w workach miało prosiaki. Były też duże świnie. Kolega wyjął gitarę i zaczęliśmy śpiewać łemkowskie piosenki. Miejscowym to niezbyt podobało się. Przyszedł do nas facet z półtoralitrówką księżycówki (butelka po wodzie mineralnej). Poczęstował, a potem prosił abyśmy zaśpiewali przebój Ich Troje (do tej pory to bardzo popularny tam zespół). Gdy przedział ryknął: a wszystko to, bo ciebie kocham duży wieprz wpadł w panikę i zaczął z piskiem ganiać po wagonie. Zaczęliśmy go łapać. Małe świnki rozpiszczały się w workach. Okazało się, że nawet w worze był kogut. Takiej rozp. w życiu nie widziałam. |
Autor: | kilerus [ Cz sty 29, 2009 6:37 pm ] |
Tytuł: | |
Basia Z. nasz nie był pomarańczowy. Bardziej podbny do tego Kaytkowego. Widać bestia została przemalowana. A takim jechaliście? http://img53.imageshack.us/img53/9896/3qp6.jpg Może to nie Czarnohora ale kawałek dalej, tym cudem wyjechaliśmy prawie pod samą bliźnicę Jak wracałem to w pociągu też było ciekawie. Sokoły śpiewane z grupką kilkunastoletnich Ukraińców. Fajnie. Na końcu jak mieli wysiadać, to przyszli i przynieśli nam flaszkę wódki i powiedzieli, ze oni już wysiadają i ch wycieczka się kończy, więc nam się bardziej przyda. |
Autor: | Basia Z. [ Cz sty 29, 2009 6:57 pm ] |
Tytuł: | |
kilerus napisał(a): Basia Z. nasz nie był pomarańczowy. Bardziej podbny do tego Kaytkowego. Widać bestia została przemalowana.
A takim jechaliście? http://img53.imageshack.us/img53/9896/3qp6.jpg Nie - ja jechałam takim: Ja elegancko w szoferce B. |
Autor: | Basia Z. [ Cz sty 29, 2009 6:58 pm ] |
Tytuł: | |
maju napisał(a): A tu jeszcze wspomniana cerkiew w Worochcie przed remontem (widziałem gdzieś zdjęcia po remoncie; wygląda zdecydowanie lepiej) Ale to nie ta cerkiew ! Tam jest z boku druga - taka stara, drewniana dość niepozorna ale znacznie cenniejsza. A ta nowa ma teraz nowy dach, który się świeci - wiadomo jak co. B. |
Autor: | kilerus [ Cz sty 29, 2009 7:07 pm ] |
Tytuł: | |
Basia Z. nie widzę tego zdjęcia ;( |
Autor: | Basia Z. [ Cz sty 29, 2009 7:11 pm ] |
Tytuł: | |
kilerus napisał(a): Basia Z. nie widzę tego zdjęcia ;(
No nie wiem. Odpaliłam Mozillę oraz IE i w obu widać. Robię tak ze wklejam adres (pobrany z Picasy, bo tam są te zdjęcia) i wstawiam na początek i koniec znaczniki . Zresztą - u mnie działa ! Proszę przeładować komputer, a potem zadzwonić ponownie B. |
Autor: | kilerus [ Cz sty 29, 2009 7:21 pm ] |
Tytuł: | |
hahaaha, później sprawdzę |
Autor: | tomek.l [ Cz sty 29, 2009 7:25 pm ] |
Tytuł: | |
U mnie też się nie otwiera Ale można wejść z linka http://lh3.ggpht.com/_AP8nwVYu0ME/SJnP5 ... resize.JPG |
Autor: | Konrad [ Cz sty 29, 2009 7:30 pm ] |
Tytuł: | |
Picasa często odmawia wyświetlania zdjęć z URLa |
Autor: | przemek p [ Pt sty 30, 2009 12:21 am ] |
Tytuł: | |
Już się odnalazłem. Tak na szybko. Wspomniane schronisko pod Smotrcem (a raczej jego ruiny), zwane pod Popem Iwanem: Górny most w Worochcie: I jeszcze coś o Białym Słoniu: http://envoy.esmartweb.com/pipivanhis_en.html W fotoalbumie zdjęcia wejścia gł. z nie ostrzelanym jeszcze orłem. |
Autor: | Basia Z. [ Pt sty 30, 2009 8:30 am ] |
Tytuł: | |
przemek p napisał(a): Już się odnalazłem.
Ty i tutaj ? A ja w takim razie wklejam dwa zdjęcia ze swojego pierwszego wyjazdu w Czarnohorę w roku 1990. Musiałam tam jechać od razu jak tylko otwarła się granica. Ekipa przed "Białym Słoniem": Ekipa przed głównym wejściem: Jak widać orzeł był już wtedy zniszczony, ale nie tak bardzo jak jest teraz. B. |
Autor: | zet [ Pt sty 30, 2009 9:13 pm ] |
Tytuł: | |
Kaytek, świetnie to wszystko przybliżyłeś. Dzięki za foty. Jakieś 2-3 lata temu miałyśmy z jakają tam właśnie pojechać. Do dziś żałuję, że z tych planów nic nie wyszło (zdrowie okazało się ważniejsze - i słusznie zresztą ). Mam tylko cichą, cichutką nadzieję, że kiedyś ten plan zrealizujemy. Pozdrawiam |
Autor: | Basia Z. [ Pn lut 02, 2009 4:33 pm ] |
Tytuł: | Re: Po drugiej stronie Howerli… |
Kaytek napisał(a): Po drugiej stronie Howerli wbrew pozorom są dalej góry. W ogóle kosmos polega na, że w Polsce będąc w górach widzimy obok jedno pasmo górskie, no może jeszcze jedno i zazwyczaj koniec… A stojąc na Howerli dookoła widzimy aż po horyzont morze gór… No właśnie - moja przygoda z tamtymi górami zaczęła się od Czarnohory (jak pisałam już w roku 1990), ale stamtąd było widać tyle dalszych gór ... Potem miałam pewną przerwę w chodzeniu po górach Ukrainy, bo w roku 1991 urodził się mój młodszy syn (za to intensywnie jeździłam wraz z młodymi w góry na Słowację, zwiedzając konsekwentnie pasmo po paśmie tych nieco niższych górek). Ponownie pojechałam na Ukrainę dopiero w roku 2003 i od tej pory już co roku, lub dwa razy w roku. Właśnie wtedy po dłuższej przerwie mieliśmy z Popa Iwana niesamowitą wprost widoczność (niestety nie mam zdjęcia). Od tej pory byłam już w Górach Rodniańskich (to już Rumunia), w Gorganach, w Marmaroskich, na Czywczynie i na Skupowej. Jednym słowem jest to jak nałóg, nie można przestać, bo za kolejnymi górami są jeszcze następne. Kaytek napisał(a): Na południe – Pop Iwan z Białym Słoniem… Na zachód Zaroślak… Na północ… no właśnie, kto szedł na północ?????
No ja Na północ rozciąga się najpierw pasmo Maryszewskiej (byłam w trakcie pierwszego wypadu), potem Kostrzycy (byłam blisko, ale nie na samym szczycie, wybieram się w tym roku) a potem Góry Pokucko Bukowińskie - o wysokości do ok. 1400 m n.p.m. - takie tamtejsze "Beskidy" ale mocno zagospodarowane przez ludzi. "Zagospodarowane" w tym sensie że do ok 1300-1400 m są tam ludzie domostwa, wsie i przysiółki, kosi się łąki, zbiera siano. Są drogi, nie kończące się płoty i domy (czasem bardzo stare i piękne) Nie ma natomiast żadnych szlaków turystycznych. Bardzo lubię tamte góry a jeszcze bardziej ludzi, którzy w nich mieszkają. Pozdrowienia Basia |
Autor: | napalek [ Pn lut 02, 2009 7:48 pm ] |
Tytuł: | |
A moje wspomnienia z Czarnohory są dwa: majowe i pażdziernikowo-listopadowe. I pierwszym i drugim razem startowaliśmy z Kołomyji do której superłatwo można dostać się kursowym autobusem z Wawy. Stamtąd bierze się marszrutkę do Werchowyny i znów co sie napatoczy do Dzembroni. Drugim razem atakowaliśmy Czarnohorę z Kwasów koło Jasini dokąd łatwo również z Kołomyji dostac się busem do Rachowa. Tutaj wspinamy się na Popa : Tu słynna juz chatka u Kuby z góry: Drugiego dnia z Chatki udajemy się na Munczel zaraz po tym jak buciki nam zamarzły w namiocie: Ale trud się opłacił jak widać: Trzeciego dnia zmieniliśmy miejsce na Chatkę u Edika w Bystrecu (najlepsze miejsce w Bystrecu), skąd zaatakowaliśmy Rebrę: W Dzień następny daliśmy sobie w kość 12godzinną traską Bystrec - Maryszewskie -Zaroślak - Howerla - Breskuł - Zaroślak - Maryszewskie - Bystrec: Na Maryszewskich zaczęła się już wiosna: Z Bystreca wracaliśmy Kołomyjo-Burkutem: Z Kołomyji powrót kursowym do Warszawy. Tęsknota za tym pierwszym ukraińskim zauroczeniem kazała nam się zjawiać odtąd w tym kraju regularnie:) Kto był rozumie, kto nie był niech w te pędy sie przekona:). Uściski dla wszystkich miłośników Karpat Wschodnich:) Całość relacji na www.napalek.yoyo.pl/czarnohora.htm |
Autor: | Konrad [ Pn lut 02, 2009 11:30 pm ] |
Tytuł: | |
O matko, dlaczego ja jeszcze tam nie trafiłem? Wybierałem się, wybierałem i nie wyszło. Mam nadzieję, że w końcu się uda. |
Autor: | Kaytek [ Wt lut 03, 2009 8:58 am ] |
Tytuł: | |
Basia Z. napisał(a): Od tej pory byłam już w Górach Rodniańskich (to już Rumunia), w Gorganach, w Marmaroskich, na Czywczynie i na Skupowej. No to ja tylko Świdowiec z rozpędu wziąłem, ale niestety całkowicie we mgle... Baśka to zakładaj temat o Gorganach i później dalej - jeśli nie masz czasu, to na pewno masz gdzieś jakieś gotowce - dawaj więc gotowce A później Marmarosy - taka prywata - te dwa pasma od dawna chodzą mi po głowie napalek napisał(a): Tęsknota za tym pierwszym ukraińskim zauroczeniem kazała nam się zjawiać odtąd w tym kraju regularnie:) Kto był rozumie, kto nie był niech w te pędy sie przekona:)
Cała prawda! Czarnohora jest cicha tania w miarę blisko, nadaje się na łażenie, skitury, rowery, jazdę konną i to we wszystkie cztery pory roku (może za wyjątkiem skiturów |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |