Hej - byłem wczoraj w Tatrach na trasie Kużnice/Nosal/Boczań/Murowaniec/Kapsrowy/Goryczkowa/Hala Kondratowa.
Moje wnioski sa takie - na nosal bez raków rano się nie da - lód i mogiła, dalej zresztą też nie radze. Po wejściu na królową rówień uderzyła taka Patelnia że myślałem że się roztopie - ze śniegu dość szybko zaczęła robić się breja - dość śliska i niepewna - raki się przydają ale pod Murowaniec i nawet pod Kasprowy da rade wejść bez raków - ścieżka dobrze wydeptana uczęszczana - tłumy narciarzy na samym Kasprowym.
Ale za to na Goryczkowej był mrok - słownie jeden ślad po którym szedłem - prawdopobnie już zasypany bo wiało niemiłosiernie.
O wariancie letnim można zapomnieć. Bez czekanów i raków nie ma co wychodzić w ogóle na tą trasę - stromo i mokro. Miejscami zapadałem się trawersując dość strome zbocze po pachy. Do tego ze skał na trawers z roztopionego śniegu lecą strugi wody roztapiającego się śniegu co namacza jeszcze bardziej śnieg.
Kilka razy przeżyłem chwile grozy - ciężko dojśc jaką trasę wybrać - ja miałem szczęście że był założony ślad który tak do goryczkowej szedł grzbietem (podejścia łatwe, ale zejścia koszmarne - kilka razy się ześlizgiwałem w dół i nawet raki nie pomagały - jedynie czekan dawał radę) a następnie trawersem od !południowej! strony - od północnej się nie da.
No południowymn zboczi śnieg jest roztopiony i nie ma lodu . Ale bardzo łatwo wpaść po pachy i ciężko się wygrzebać z mokrego śniegu no i do tego kapiąca woda ze skał na głowę oraz silny wiatr od południa.
Na samej hali kondratowej śladu żadnego nie było- zmrożony śnieg do tego strasznie mocny wiatr zawiewał skutecznie cały śnieg. Na szczęście stok jest na tyle pochylony i gładki że można spokojnie zjechać na tylnej części ciała hamując czekanem prawie na sam dół gdzie jest już ślad. (i tutaj wielkiepodziękowania dla kogoś kto wrzucił gdzieś na to forum filmik instruktażowy jak to robić poprawnie
Przejście już na dole hali kondratowej jest dość wydeptane ale też nie bardzo - mokry śnieg i co 3-4 kroki zapadałem się tak do kolana (szczególnie w rejonie kosówki)
Ogólnie przejścia Goryczkową nie polecam - chyba że ktoś lubi mocne i ostre wrażenia.
Dla mnie troche zbyt mocne wrażenia - kilka razy zjeżdżałem na brzuchu nie mogąc utrzymać czekana i zostawiając go wbitego w śnieg (cholerny brak pętli), ale jakimś cudem udawało mi się z powrotem do niego wdrapać.
Spotkałem też na Hali kondratowej człowieka który chciał wejść na Krzyżne i musiał cofnąć za czerwonym stawem - mówił że śladów nie było.
Pozdrawiam