Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Wypadki w Beskidach, Sudetach, Bieszczadach etc.
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=1&t=13101
Strona 1 z 6

Autor:  LigeiRO [ Śr lut 29, 2012 9:26 am ]
Tytuł:  Wypadki w Beskidach, Sudetach, Bieszczadach etc.

Postanowiłem zapoczątkować taki wątek, ponieważ albo o tym piszemy w wypadkach w Tatrach albo w dziale o warunkach pogodowych. A porządek musi być..

Autor:  LigeiRO [ Śr lut 29, 2012 9:26 am ]
Tytuł: 

I wspomnienia wracają, akcja ze wczoraj:

http://www.tvnmeteo.pl/informacje/polsk ... 0,1,0.html

Autor:  podsiar [ Śr lut 29, 2012 11:34 am ]
Tytuł: 

Widać, że Babia daje popalić w tej zimy.

Autor:  LigeiRO [ Pn mar 05, 2012 10:16 am ]
Tytuł: 

W niedzielę, wczoraj znów akcja na Babiej:

W dniu 04.03.2012 ratownicy GOPR dwukrotnie udzielali pomocy turystom w rejonie Babiej Góry. W godzinach porannych ewakuowano skuterem turystkę z urazem stawu skokowego. W godzinach popołudniowych udzielano pomocy mężczyźnie, który w stromym terenie potknął się i wbijając sobie w nogę rak osunął się kilkanaście metrów doznając złamania obydwu kości podudzia. Po dotarciu na miejsce zdarzenia i zaopatrzeniu poszkodowanego został on w noszach, przy pomocy technik linowych, przetransportowany na lądowisko skąd zabrany został przez zespół HEMS.

Obrazek

Dzień wcześniej trzeba było pomagać również na Baraniej Górze oraz na Skrzycznem, akurat w trakcie zawodów ratowniczych 8)

Autor:  Gustaw [ Pn mar 05, 2012 10:57 am ]
Tytuł: 

Czy dzielni dziennikarze już wycenili te akcje ?
:roll:
W sumie im więcej takich akcji tym koszty stałe rozkładają się na więcej delikwentów co ewidentnie podważa tezy o kosztowności takich akcji ...
Nie wszyscy łowcy sensacji będą zachwyceni ...
:roll:

Autor:  LigeiRO [ Pn mar 05, 2012 11:35 am ]
Tytuł: 

Za mało medialne wydarzenie żebyśmy się dowiedzieli o kosztach od pismaków.

Autor:  Hania ratmed [ Pn mar 05, 2012 1:31 pm ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
W godzinach popołudniowych udzielano pomocy mężczyźnie, który w stromym terenie potknął się i wbijając sobie w nogę rak osunął się kilkanaście metrów doznając złamania obydwu kości podudzia.

To już trzeba mieć w życiu pecha...

Autor:  LigeiRO [ Śr mar 14, 2012 12:13 pm ]
Tytuł: 

Hmm, rejon bliski ale sprawa ciekawa:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... akcje.html

Autor:  Kaytek [ Śr mar 14, 2012 12:59 pm ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
Hmm, rejon bliski ale sprawa ciekawa:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... akcje.html
Zawsze uważałem, że to megazłamas i za każdym razem gdy coś o nim słychać upewnia mnie w tym przekonaniu..

Autor:  LigeiRO [ Śr mar 14, 2012 1:26 pm ]
Tytuł: 

W strukturach GOPRu ma bardzo "pochlebną" opinię.

Autor:  Rohu [ Śr mar 14, 2012 2:18 pm ]
Tytuł: 

Kaytek napisał(a):
Zawsze uważałem, że to megazłamas i za każdym razem gdy coś o nim słychać upewnia mnie w tym przekonaniu..

Przeczytaj to :shock:
http://www.piotrvandercoghen.pl/pl/89/g ... townika/26

Czy ktoś normalny mógł to napisać?

Autor:  Kaytek [ Śr mar 14, 2012 2:46 pm ]
Tytuł: 

Nie. Czyli jest nienormalnym megazłamasem????

Ja tylko pytam.

Autor:  Artur1683 [ Śr mar 14, 2012 6:03 pm ]
Tytuł: 

Przepraszam bardzo, ale o co chodzi? Że krytykuje akcję w ogóle, że robi to brzydko, czy że zrobił z relacji z akcji barwną powieść?

Bo szczerze mówiąc tak czytam tą wypowiedź z gazety (dziennikarz ma najwidoczniej inne zdanie niż poseł) ale szczerze mówiąc nie widzę tam nic, co byłbym w stanie zweryfikować jako nieprawdę, bo po prostu mnie tam nie było....Niezależnie od tego jaką ma opinię ogólnie, nie widzę też powodu, żeby po nim jeździć za tę wypowiedź...oświecicie mnie?

Autor:  Kaytek [ Śr mar 14, 2012 8:57 pm ]
Tytuł: 

Chodzi o całokształt... Prace nad ustawą, firma żony...

Autor:  Stan [ Śr mar 14, 2012 9:52 pm ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
Hmm, rejon bliski ale sprawa ciekawa:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... akcje.html


http://webcache.googleusercontent.com/s ... ient=opera

Autor:  Artur1683 [ Śr mar 14, 2012 10:28 pm ]
Tytuł: 

Sporo w tym emocji...ale szczerze mówiąc jestem je w stanie zrozumieć.

Jeśli ktoś podszywa się pod ratownika GOPR, to nie dziwię się, że dla GOPRowców jest to oburzające.

Jeśli nie wezwano GOPR w sytuacji, kiedy potrzebna jest każda para rąk umiejących przykleić plaster, to jest to....hm...co najmniej lekka niekompetencja. Ktokolwiek koordynował i organizował służby, powinien wiedzieć, co ma do dyspozycji w okolicy.

A po trzecie - istnieje bardzo wyraźna różnica międdzy tym, jak akcję opisują media i politycy, a jak profesjonaliści. Van der Coghen to jedno, ale np. wnioskując z "branżowych" for, ratownicy medyczni też mają do akcji sporo zastrzeżeń. Tymczasem "na zewnątrz" wygląda to tak, jakby raz na zawsze ogłoszono, że "Akcja ratownicza wielkim sukcesem była" i ani słowa więcej. A przecież zawsze warto zrobić na spokojnie rzetelną analizę własnych działań, nie, żeby kogokolwiek oskarżać, ale żeby następnym razem zadziałać jeszcze skuteczniej. Wydaje się, że tu tego nie ma...

Autor:  LigeiRO [ Cz mar 15, 2012 10:22 am ]
Tytuł: 

Stanowisko Grupy Beskidzkiej GOPR jest jednoznaczne, oficjalne:

Grupa Beskidzka GOPR po zapoznaniu się z ostatnimi komentarzami pana Piotra Van der Coghena, oświadcza, że ma zgoła odmienne stanowisko na temat prowadzonych działań ratowniczych w rejonie katastrofy kolejowej w okolicach Szczekocin i dystansuje się od obraźliwych i niesprawiedliwych opinii pod adresem Państwowej Straży Pożarnej i Pana wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka. Jest nam niezmiernie przykro, że na terenie województwa śląskiego dochodzi do podważania współpracy służb ratowniczych, autorytetu wojewody i ratowniczej solidarności, która dla ratowników w Beskidach ma szczególne znaczenie, biorąc pod uwagę wiele wspólnie przeprowadzonych działań ratowniczych na terenie powiatów leżących w górskim terenie. Codzienna współpraca różnych służb niosących pomoc potrzebującym na terenie działania Grupy Beskidzkiej GOPR, jest dla nas bardzo cenna i przedstawiamy ją jako przykład modelowy.


Prezes Zarządu Grupy Beskidzkiej-Szymon Piotr Malinowski

Naczelnik Grupy Beskidzkiej Jerzy Siodłak

Autor:  piomic [ Cz mar 15, 2012 1:40 pm ]
Tytuł: 

Artur1683 napisał(a):
Van der Coghen to jedno, ale np. wnioskując z "branżowych" for, ratownicy medyczni też mają do akcji sporo zastrzeżeń.

I bardzo dobrze, że mają. Takie zdarzenia nie dzieją się codziennie (i bardzo dobrze!) więc tak naprawdę ŻADNA służba na świecie nie jest do tego przygotowana na 100%. No może poza Izraelem i tym podobnymi rejonami gdzie bomby są codziennością, ale zapewniam Cię, że nawet oni mogliby nie ogarnąć sytuacji przy niespotykanie wielkiej skali ataku (liczne ładunki dużej mocy rozmieszczone w newralgicznych punktach i odpalone synchronicznie na przykład). Wiele rzeczy wychodzi dopiero "w praniu" a siła ratowników nie wynika z przygotowania na każdy możliwy scenariusz ale z umiejętności dostosowania tego, co umieją do zaistniałej sytuacji. No i z wyciągania wniosków na przyszłość. Kilka lat temu pod Kielcami zdarzył się spory wypadek (wiem, nie ta skala). Traf chciał, że akurat wszystkie ekipy najlepiej przygotowane do takich akcji działały po przeciwnej stronie miasta (nie wyrzucisz zawału na chodnik bo gdzieś jest bum). Dyspozytor miał na placu starego transportowego poloneza z kierowcą i to wszystko. I co? Wsadził do niego jedynego lekarza jakiego miał pod ręką (dyrektora medycznego firmy prosto z narady, w garniturze) i pielęgniarkę z biura i wysłał na miejsce. Powiem Ci, że dali radę. Z pomocą strażaków (wtedy jeszcze nie ratowników) zabezpieczyli poszkodowanych do czasu aż nie zwolniły się "duże" karetki.
Jeśli chodzi o brednie wanwana pod adresem strażaków to współpracuję z nimi dość często. Wiem, to w większości proste chłopaki (i dziewczyny!) po kursach i może niewiele umieją a więcej im się wydaje (trochę jak w górach, ktoś przeszedł kilka szlaków i ma się za znawcę) ale w większości lubią to co robią, chcą się uczyć i przede wszystkim dokładnie wiedzą dokąd sięgają ich kompetencje, nie przekraczają ich bez wyraźnego polecenia. Ma to duże znaczenie w sytuacji, kiedy niewłaściwie udzielona pomoc mogłaby zaszkodzić.

Autor:  zephyr [ Wt mar 20, 2012 11:49 am ]
Tytuł: 

http://www.powiatzywiec.pl/index.php/be ... -gibasowym

Autor:  Basia Z. [ Wt mar 20, 2012 11:54 am ]
Tytuł: 

To i ja dołożę coś z Bieszczadów

Cytuj:
Wyprawa poszukiwawcza w rejonie Przełęczy Orłowicza w 16.03.2012

Kilka minut po godzinie 17 ratownik dyżurny Stacji Centralnej w Sanoku otrzymał zgłoszenie ze Straży Pożarnej, że w okolicy Przełęczy Orłowicza zgubili się i są skrajnie wyczerpani 23 letnia kobieta i 26 letni mężczyzna. Chwilę później powiadomiono stację rejonową w Cisnej i Ustrzykach Górnych. Podczas rozmowy z kobietą, która mówiła słabym już głosem a partner nie miał sił mówić, zasypiał, uzyskaliśmy informację, że wyszli z Wetliny żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Orłowicza, następnie czerwonym szlakiem w kierunku Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej, brnąc w głębokim po pas śniegu, gdy zaczęło brakować sił skręcili w prawo w kierunku Wetliny aby dojść na skróty - to była krytyczna decyzja. Poruszając się w zapadający się śniegu, głębokich jarach zabrakło całkowicie sił, gdy przekazaliśmy informację że potrzebujemy trochę czasu aby ich zlokalizować i dotrzeć ze słuchawki usłyszeliśmy " jeszcze chwilę i pomoc już nie będzie potrzebna - pospieszcie się". Po przyjeździe ratowników do Wetliny w rejon działania zostali wysłani ratownicy z Cisnej, Ustrzyk Górnych oraz Połoniny Wetlińskiej, zadysponowano również pracowników pracownika BPNu, funkcjonariuszy Straży Granicznej, śmigłowiec Straży Granicznej z Huwnik z kamerą termowizyjną oraz strażaków OSP Wetlina którzy przygotowali lądowisko w Wetlinie. O 21 odnaleźliśmy zagubionych turystów, byli bardzo wycieńczeni, przemoczeni, zmarznięci, z chłopakiem nie można było nawiązać kontakty słownego. Przebraliśmy ich w suchą odzież, napoiliśmy gorącą herbatą, nakarmiliśmy. Zostali ogrzani pakietami grzewczymi, zabezpieczyliśmy przed dalszym wyziębieniem. Gdy nabrali sił, sprowadziliśmy ich do skuterów, skąd zostali przewiezieni do Wetliny, gdzie zostali przebadani przez lekarza. Ich stan się poprawił.
W wyprawie uczestniczyło 23 ratowników Gopr, pracownik BPN, funkcionarjusze Straży Granicznej z Wetliny i Ustrzyk Górnych, śmigłowiec Straży Granicznej z Huwnik oraz strażacy OSP Wetlina


Wyprawa ratunkowa w rejonie Przełęczy Orłowicza w dniu 17.03.2012

17.03 Około 13 ratownik dyżurny Stacji Centralnej poinformował ratowników Stacji Rejonowej w Cisnej że w rejonie Przełęczy Orłowicza znajduje się 61 mężczyzna po utracie przytomności, choruje na serce, ma duszności, nie potrafi sprecyzować gdzie dokładnie się znajduje. Po wyjeździe ratowników do Wetliny powiadomiono Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Po wylądowaniu śmigłowca w Wetlinie na pokład udało się dwóch ratowników GOPR z niezbędnym sprzętem w celu zlokalizowania oraz szybkiego dotarcia do turysty potrzebującego pomocy. Kolejnych trzech ratowników udało się skuterem ze sprzętem transportowym "końskim" szlakiem w kierunku Przełęczy Orłowicza. Po około 10 minutach dotarli do turysty, który został przebadany przez załogę LPR, jednak jego stan poprawił się na tyle, że nie wymagał transportu do szpitala. Turysta wędrował w śniegu bez sprzętu do zimowej turystyki zapadał się momentami po pachy. W akcji wzięło udział 10 ratowników GOPR oraz zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Autor:  LigeiRO [ Śr mar 21, 2012 8:34 am ]
Tytuł: 

Akcja Babia Góra

W dniu 18.03.2012 Ratownicy Sekcji Babiogórskiej GOPR po raz kolejny w tym sezonie przeprowadzili trudna akcję ścianową w rejonie Babiej Góry. Poszkodowany snowboardzista podczas zjazdu żlebem upadł i zsunął się kilkaset metrów doznając licznych obrażeń. Po dotarciu zespołu dyżurnego na miejsce zdarzenia kolejne zespoły ratowników były dostarczane i desantowane w rejonie wypadku śmigłowcem HEMS. Poszkodowany został zaopatrzony i w noszach przy pomocy technik linowych przetransportowany na półkę w żlebie, gdzie możliwe było przyziemienie śmigłowca HEMS. Na Babiej Górze panują bardzo trudne warunki turystyczne. Duże oblodzenie wymaga używania czekana i raków, obowiązuje 2 stopień zagrożenia lawinowego.

Autor:  _Sokrates_ [ Pn kwi 02, 2012 8:57 pm ]
Tytuł: 

http://www.gopr-podhale.pl/wpis.php/w.442/m.1

W ostatnim dniu marca w późnych godzinach popołudniowych grupa turystów wędrujących na Turbacz w Gorcach poprosiła o pomoc ratowników GOPR.

W związku z bardzo trudnymi warunkami pogodowymi - zamieć śnieżna, ograniczona widoczność, silny wiatr - mieli problem z dotarciem i odnalezieniem właściwej drogi do schroniska. Ratownicy GP GOPR odnaleźli turystów w rejonie Rozdziela - Suchych Młak - niedaleko szczytu, na szlaku czerwonym i bezpiecznie ewakuowali do schroniska.

W górach panują trudne warunki turystyczne - intensywny opad śniegu oraz deszczu połączony z bardzo silnym porwistym wiatrem, do tego mgła ograniczająca widoczność do kilku metrów. W górach zalega dużo śniegu - nawet ponad 1m. Najbliższe prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne - dalsze opady oraz silny wiatr.

Apelujemy o rozwagę i rozsądek w czasie górskich wędrówek.

Autor:  Yanoosh [ Cz lip 26, 2012 6:00 pm ]
Tytuł: 

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... caid=1ee02

Znaleźli już tych zdolniachów z Warszawki ? Ktoś coś wie ? Ciekawe...

Autor:  Basia Z. [ Cz lip 26, 2012 7:57 pm ]
Tytuł: 

Yanoosh napisał(a):
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,4-turystow-z-Warszawy-zaginelo-w-Pieninach,wid,14793692,wiadomosc.html?ticaid=1ee02

Znaleźli już tych zdolniachów z Warszawki ? Ktoś coś wie ? Ciekawe...


Dla mnie to jest niepojęte, rozumiem zimą, ale żeby latem w stosunkowo łatwym terenie zaginęły 4 dorosłe osoby ?
Chyba, że nagle wróciły do domu, albo coś się stało jednej z nich, albo też sprawa kryminalna.

Na Słowacji też akurat tam nie ma pustkowi, a blisko granicy są wioski.

Autor:  LigeiRO [ Pt lip 27, 2012 9:26 am ]
Tytuł: 

2012-07-18

Zgłoszenie wypadku w rejonie Równicy. Wędrujący zielonym szlakiem turysta nagle upadł i stracił przytomność. Na Równicę wezwano również śmigłowiec LPR. Niestety po dwóch godzinach resuscytacji lekarz stwierdził zgon osoby ratowanej. Prawdopodobną przyczyną śmierci turysty był rozległy zawał serca.

Autor:  LigeiRO [ Pt lip 27, 2012 9:30 am ]
Tytuł: 

Yoonush, odnaleźli ich w piątek co najbardziej mroczne, cała czwórka nie żyję. Szczegóły pewnie poznam w sobotę.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... ystow.html

Autor:  zephyr [ Pt lip 27, 2012 10:01 am ]
Tytuł: 

ponoć całą czwórkę zabił piorun

Autor:  grubyilysy [ Pt lip 27, 2012 11:37 am ]
Tytuł: 

Dotąd uważałem, że trzeba mieć pecha, by zostać trafionym piorunem. Po tym wypadku i wcześniejszym w Tatrach w tym sezonie, zaczynam się zastanawiać, czy słusznie i na ile dotychczasowa moja wiedza o piorunach (teza główna - dawać w dół) jest wystarczająca. Widywałem nieraz w górach "linie" którymi piorun walił w górę. Dość często wcale nie był to wierzchołek, tylko jakiś punkt poniżej, czasem nawet na oko ze 100m niżej.
Owszem te najsłynniejsze z wypadków w historii zdarzyły się w bezpośredniej bliskości wierzchołków (Giewont i Świnica).
Mimo wszystko - dotąd zawsze będąc w dolinie uważałem że mogę czuć się bezpiecznym. Zaczynam się zastanawiać, czy słusznie.

Autor:  _Sokrates_ [ Pt lip 27, 2012 11:49 am ]
Tytuł: 

Z tego co się orientuję bezpiecznym podczas burzy można czuć się jedynie w budynku posiadającym piorunochron.

Wszystko co możemy zrobić przebywając podczas burzy na zewnątrz to jedynie zmniejszenie ryzyka porażenia piorunem. Tak więc zejście podczas burzy z okolic wierzchołków w doliny nie zapewnia bezpieczeństwa a jedynie zmniejsza ryzyko porażenia.

Autor:  Basia Z. [ Pt lip 27, 2012 1:28 pm ]
Tytuł: 

Jedno z gorszych przeżyć jakie miałam w górach:

Szliśmy niewielką grupą granią Małej Fatry - gdzieś na odcinku pomiędzy Małym Krywaniem a Suchym.
Grań nie taka jak tatrzańska, ale też dość stroma - coś na kształt Tatr Zachodnich. Ze mną był mój 8-letni wtedy syn.
Kiedy wychodziliśmy na trasę, zaczynając od górnej stacji kolejki i od Wielkiego Krywania nic nie zapowiadało jeszcze burzy, pogoda była piękna i dość chłodno, zresztą był to okres "długiego weekendu" majowego, kiedy zazwyczaj na burze jest za wcześnie. Burza zaczęła się tak już po połowie trasy.
Do odbicia szlaku do chaty pod Suchym gdzie się schodzi z grani pozostało gdzieś około godziny marszu, a tu mały zaczął słabnąć i szedł coraz wolniej. Do innego w miarę rozsądnego zejścia z grani (wstecz) było już około 2 godz. marszu.
A tymczasem widać było jak się kłębią chmury i co jakiś czas piorun wali w leśne zbocze znacznie poniżej nas, od strony Turca.

Bałam się po prostu jak cholera, zarówno o siebie jak i o Młodego.

Na szczęście dotarliśmy w końcu do tego trawersu i po prostu zbiegli z grani, jak już byliśmy w lesie, a potem w schronisku - odetchnęłam.

Strona 1 z 6 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/