Generalnie staram się dostrzegać tylko pozytywy górołażenia.
Psychiczne:
-ujście negatywnej energii nagromadzonej podczas stresującego tygodnia pracy,spokój,wyciszenie
-do pracy wraca się z powerem, wzrasta odporność na stres
-pokonanie trudniejszych dróg, tudzież podnoszenie poprzeczki w górach (oczywiście na miarę swoich możliwości)świetnie przekłada się na pracę ale również życie prywatne. Czasem wydaje się nam ,że coś jest niemożliwe, ale jak stawimy temu czoła i zmierzymy się z tym, bywa że się udaje. Nabieramy pewności w życiu i podejścia typu: „ok.,jest problem, no to teraz trzeba go jakoś uszczypnąć”- a zatem musimy podejmować decyzje.
-wyszukiwanie drogi, odpowiednich chwytów w skale to ciągłe wysilanie szarych komórek, to też coś w stylu szukania wyjścia z konkretnej sytuacji.
-samodzielna organizacja wypraw w wyższe góry tudzież planowanie wycieczki w Tatry to świetny trening logistyczny . Musimy zaznajomić się z topografią, ćwiczymy swój zmysł orientacji w terenie, samo spakowanie plecaka tak aby znalazły się w nim rzeczy najbardziej nam potrzebne to też sztuka ,którą przecież nie od razu każdy z nas opanował do perfekcji
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
.Zaplanowanie trasy, łącznie z dojazdem, sprzętu biwakowego, noclegu, wreszcie odpowiedniej drogi na szczyt, kontrola prognoz pogody,itd..To po prostu kupa świetnych umiejętności!!!!
-góry uczą pokory i cierpliwości, czasem trzeba na coś poczekać, trochę nad czymś popracować ,a dopiero po jakimś czasie spijać śmietankę
Fizyczne:
-oczywiście dobra kondycja , lepsza wydolność oddechowa i inne wymienione wczesniej
- jak wiadomo wysiłek fizyczny powoduje wzrost poziomu endorfin czyli hormonów szczęścia
No i ciemna strona czyli kontuzje, wypadki…ale cóż, to już kwestia bardziej śliska i nie chciałabym się z tego tłumaczyć.W końcu wsiadając codziennie za kierownicę mogę także nie wrócić już do domu..a nawet wyjść po przysłowiowe papierosy na drugą stronę ulicy…
No i czasem jak popatrzy się na biografie niektórych himalaistów ,bądź ludzi bardzo aktywnych..góry lubią komplikować życie. Albo góry są wszystkim i rezygnuje się z rodziny, albo rodzina żyje z górołazem jego rytmem, ale to oznacza zupełne podporządkowanie się tylko jego planom. Albo górołaz ogranicza swoją aktywność i nie pozostaje mu nic innego jak wzdychanie do pięknych fot i relacji w necie, albo zmienia stopień trudności tras.
Generalnie dobrze jest zawsze szukać zdrowych kompromisów, no i dobrych stron, tak żeby czuć się w tym całym szaleństwie szczęśliwym i spełnionym, obojętnie jaką formę turystyki górskiej uprawiamy i jaką ona stanowi dla nas wartość w życiu.
PS
Markizie wybacz że pojechałam troche w stronę psychy,ale myślę iż zdrowie psychiczne ma silne oddziaływanie na naszą kondycję fizycżną
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)