Maciej_Zimowski napisał(a):
Akurat te zapisy ustawy w których jest mowa o "opiece" krytykują nawet sami przewodnicy i dziś. Jak jeden przewodnik może się "opiekować" grupą np. 40 osób. Każdego prowadzić za rękę?
Nie bardzo wiem, kto krytykuje?, gdyż „opieka”, czyli dbanie o bezpieczeństwo klientów, była od samego początku powstania przewodnictwa. Pierwsi przewodnicy, poza wskazaniem przebiegu drogi, bardzo często asekurowali swych klientów liną.
Sytuacja się zmieniła w socjalizmie po wojnie waz z rozwojem turystyki masowej, czego efektem było to, że bardziej wymagano od przewodników wiedzy na temat rejonu, niż faktycznego bezpieczeństwa. Jednak w strefie wysokogórskiej w dalszym ciągu ta „opieka” istniała. Niestety w tamtym okresie spadł też poziom gwarancji tego bezpieczeństwa, gdyż nie wymagano od przewodników żadnych umiejętności wspinaczkowych.
Od lat 90-tych kandydat na przewodnika musiał mieć ukończony kurs skałkowy, od iluś tam lat chyba też taternicki ze szkoleniami zimowymi. Dlatego ten nacisk na bezpieczeństwo rośnie. W każdej chwili podczas wycieczki może dojść do wypadku/osłabienia/itp., któregoś z uczestników, więc tez jest wymagana znajomość pierwszej pomocy. Dlatego też ta „opieka” była zawsze w przewodnictwie, więc dlaczego jakiemuś przewodnikowi miałaby przeszkadzać? Obracam się tym środowisku i nie spotkałem się z takową krytyką, jak już, to bardziej psioczą na szczegółową topografię, czy zbyt rozległy zakres informacji.
Co do tych ilości osób, to wielkość grupy powinna być uzależniona od trudności trasy, aby prowadzący mógł ja kontrolować. Dlatego po Kościeliskiej można prowadzić 40 osób, gdyż tam nikogo za rękę nie musi trzymać. Zapewniania tam bezpieczeństwa, jest ograniczone i polega np. na wycofaniu się z grupa przed burzą, ocena bezpieczeństwa na szlaku w Wąwozie Kraków, czy do Jask. Raptawickiej (łańcuchy i miejsca lotne), czy też pilnowanie grupy, aby uczestnik nie został potrącony np. przez bryczkę, czy samochód.
Na trasie np. na Krywań, ilość uczestników, nie powinna przekraczać 15-20 osób. Tam tez nie trzeba nikogo trzymać, jednak w partii szczytowej są pewne trudności, gdzie trzeba poszczególnemu uczestnikowi pomóc, udzielić porady, przy takowej ilości osób ma się możliwość obserwacji całej grupy i wyłapania tych, co maja problemy. Przy 40 osobach, byłoby to niemożliwe.
Na Orlej Perci, ilość uczestników nie powinna być większa niż 5 osób, gdyż w takim trudnym terenie, przy takiej ilości można klientów kontrolować, w skrajniejszych przypadkach przyasekurować. Gdyby grupa liczyła 10 osób, nie ma możliwości takowej kontroli i obserwacji wszystkich uczestników (n, poza Granatami).
Dlatego na OP, raczej nie zobaczy się przechodzącej dużej grupy, gdyż przewodnicy odmawiają prowadzenia. Obawiam się, ze przy „wolnym przewodnictwie” się pojawią.
Zapewnienie opieki polega też , jak wspomniałem wcześniej, na kontroli zmieniających się warunków atmosferycznych, czasu przejścia trasy, aby nie wdepnąć w zmierzch, wybór trasy, gdy są płaty śnieżne, decyzje o ewentualnym wycofie lub zmiany przebiegu trasy i wielu inszych czynników, które nie są bezpośrednio związane z „trzymaniem za rękę”.
Zimą zaś, to od tych czynników bezpieczeństwa, a kipi (lawiny, nawisy, nawigacja, ło matko, sporo tego by można przytoczyć