Maciej_Zimowski napisał(a):
Do rogerus krótko:
- Owszem komentuję tylko fragmenty wypowiedzi które uważam za istotne.
- Wprawie A.W.P. odpowiedź znajdziesz na początku tutaj:
http://wolnezawody.org/mity.htmlte listę muszę widzę uzupełnić
a następnie w archiwach bloga
www.wolneprzewodnictwo.blog.pl Co co licencji, blach itp. my nie jesteśmy PRZECIWKO kursom, egzaminom, licencjom, tylko przeciwko PAŃSTWOWYM regulacjom przymuszającym do korzystania z nich. Masz obawy o swoje bezpieczeństwo - proszę korzystaj z przewodnika z blachami itp. (chociaż - patrz list parę notek wyżej - niekoniecznie musi być to gwarancją jakości usług).
drugi link nie działa
ja gdzieś napisałem, że jestem za państwowymi regulacjami? nie, tylko wyrażam swój pogląd, że w kilku przypadkach takie regulacje są potrzebne.
swi7ch napisał(a):
Jesteś dorosły i odpowiadasz za siebie. Sam wybierz komu chcesz zapłacić za wspinanie. Może to być gość bez doświadczenia ale za to masz tani.
dziękuję, postoję.
swi7ch napisał(a):
Swoją drogą między znajomymi to jak to wygląda? Mało osób, którzy nie mają do tego uprawnień uczą swoich znajomych wspinaczki? Jesteś dorosły to zadecyduj czy chcesz aby znajomy Cię uczył i podejmujesz ryzyko we własnym zakresie.
uczymy się całe życie. nawet od bardziej doświadczonych znajomych. sam osobiście spróbowałem zimy w Tatrach pod okiem znajomych po kursach lawinowych i zimowej turystyki. i żyję, nic mi się nie stało.
swi7ch napisał(a):
rogerus72 napisał(a):
skoro chcecie znieść licencje to podajcie sposób, w jaki można będzie zweryfikować umiejętności takiego wolnego strzelca...
Jak to w jaki? Jeden dzień na świecie żyjesz? Jak kupujesz samochód?chcesz być pierwszym, który się przekona o "fachowości" pierwszego z brzegu cwaniaczka, pod opieką którego będziesz łoił zimą Łomnicę lub Kazalnicę...?
odpowiem Ci na te trzy pytania:
1. Organoleptyczny
2. Nie mam pojęcia, ile dni - nie chce mi się liczyć. może być, że jeden...
3. Kierując się opiniami znajomych, itp, itd.
A co w przypadku, o którym wspomniałem, czyli brak opinii?
swi7ch napisał(a):
rogerus72 napisał(a):
P.S. oprowadzałem dwie koleżanki po Radomiu: po zabytkach, ważnych miejscach historycznych, itp. nie jestem przewodnikiem, a podziękowały mi mówiąc, że całkiem ciekawa była wycieczka (1,5h). myśli Pan, że się nadaję?
Nie istotne co "Pan" myśli.
Istotne co Twoi klienci myślą i czy są w stanie Ci za to zapłacić.ok. masz rację. tylko pytanie brzmiało, czy się nadaję, a nie czy ważne i/lub nie ważne co "Pan" myśli...
Ali7 napisał(a):
I nie chodzi o sprawdzanie legitymacji tylko o to, żeby Pani Jadzia wiedziała, że jej nie wolno klasy w styczniu zabrać na Giewont, bo w razie co pójdzie do pierdla.
Moim zdaniem obowiązek wynajmowania przewodnika dla dzieci na trudnych, eksponowanych trasach lub (zwłaszcza) w wyższych partiach zimą ma sens. I nie zostawiałbym wyłącznie w gestii rodziców wyboru, komu powierzyć bezpieczeństwo dzieci, bo lwia większość tych rodziców o górach, zwłaszcza zimą, gówno wie.
sedno tematu - krótko i zwięzłowato. kto nie zrozumiał?
chief napisał(a):
Tutaj nie chodzi o to, aby zapewniać przewodnika. Jak już wcześniej napisano, rynek sam oceni, czy wycieczka będzie wolała być prowadzone przez kogoś, kto nie rozróżni limby od świerka, czy wapienia od granitu, czy też kogoś, kto będzie miał wiedzę o danym rejonie.
Najważniejsza jest kwestia bezpieczeństwa, dlatego uważam, że w dalszym ciągu powinien być obowiązek wynajmowania do prowadzenia wycieczki osoby, która by spełniała określone kryteria. Kryteria dotyczyłyby tylko i wyłącznie spraw bezpieczeństwa, gdyż to jest najważniejsze. Nie ma znaczenia, kto by nim był, czy przewodnik, czy taternik, czy przodownik, czy dentysta.
Nie może być sytuacji w Polskim prawie, że życie uczestników zależy od jakiegoś przypadkowego laika. Państwo, które daje takowa możliwość jest chore, a swoboda/wolność, która może powodować narażanie obywateli, jest guffno warta. Takich praw, głównie chcą laicy.
swi7ch napisał(a):
W związku z tym ponawiam propozycje: zabrońmy chodzenia w wysokie góry w ogóle. Wtedy mamy zapewnione pełne bezpieczeństwo. [...] Mają na uwadze tą niedoskonałość postuluję wprowadzenie zakazu chodzenia w góry w ogólę (nawet alpinistom) osiągając pełne bezpieczeństwo. Państwo które daje taką możliwość jest chore, a swoboda/wolność, która powoduje narażanie obywateli jest guffno warta. Kto uważa inaczej ten zmieni śpiewkę kiedy kolejny turysta zginie w lawinie czy nawet na orlej perci.
zagalopowałeś się. zakaz, o którym piszesz to zamach na demokrację!
Maciej_Zimowski napisał(a):
Zdaje się że na tej samej zasadzie jak żona która usmaży jajecznicę na zjełczałych wędlinach i jej małżonek zatruje się jadem kiełbasianym. Jak tatuś który usmaży muchomory i nakarmi nimi dzieciaka. Jadna i drugi są praktycznie bezkarni. Takich śmiertelnych wypadków jest co roku więcej niż tych w górach. Dlaczego więc pozwolić aby każdy laik, któremu wydaje się że coś potrafi. zajmował się przygotowaniem posiłków? Powinni to robić wyłącznie licencjonowani kucharze z państwowymi uprawnieniami.
ze skrajności w skrajność.
o co Waść walczysz? o zniesienie bzdurnych wg Ciebie uregulowań narzucanych przez Państwo, czy o własny interes?
Lech napisał(a):
Otóż gro wypadków w górach to wypadki turystów indywidualnych. Jeśli wykazujesz taką troskę o turystów aby zapewnić im bezpieczeństwo, to dlaczego nie opowiadasz się za tym żeby ci indywidualni, szczególnie z nieletnimi dziećmi, w pierwszej kolejności mieli obowiązek wynajęcia przewodnika lub uzyskali jakąś państwową licencję??? Życie i zdrowie turysty indywidualnego jest mniej warte? Dlaczego? Tylko nie wypisuj tu dyrdymałów, że dlatego, bo idą na własną odpowiedzialność. To już czytaliśmy!
czyżby zdarzył się kiedyś, aż tak tragiczny wypadek w Dolince za Bramką? MROK po prostu...
trochę proszę Pana zawęża Pan temat odwołując się do indywidualnego turysty, a jeszcze bardziej odwołując się do indywidualnego z nieletnim dzieckiem...
nieletnim - znaczy w jakim wieku? 17 lat, czy 4 lata?
tu temat nie jest taki prosty...
indywidualny (i doświadczony) turysta latem pójść może wszędzie (mam na myśli w tej chwili nie tylko znakowane szlaki w Tatrach). jeśli cos mu się stanie to niekoniecznie tylko i wyłącznie z jego winy (zapytaj kolegę PrT, jak doszło do jego wypadku - przepraszam Seba, że wracam do tego zdarzenia, ale pisza tu cos o jakichs bzdurach wypisywanych przez innych:
Lech napisał(a):
Tylko nie wypisuj tu dyrdymałów, że dlatego, bo idą na własną odpowiedzialność. To już czytaliśmy!
)
dlaczego uważasz, że są to dyrdymały? bierzesz pod uwagę, że wychodząc z domu do sklepu po zakupy może na ciebie spaść kawałek ruskiego satelity? bierzesz to pod uwagę? tak? to w takim razie chyba zgodzisz się ze mną, że idziesz do sklepu na
własną odpowiedzialność. jak wyślesz do sklepu niepełnoletnie dziecko, które nie jest świadome, że może mu coś zlecieć na głowę z góry, to kto bierze za niego odpowiedzialność w drodze do sklepu i spowrotem? może to nie jest zbyt wysublimowany przykład, ale sens jest ten sam.
jakby szkoła organizowała wycieczkę górską i miałbym puścić na nią swojego dzieciaka, to sprawdziłbym uprawnienia osób, które będą opiekunami między innymi mojego dziecka. źle, czy głupio bym zrobił? hę?
bo z Waszych wypowiedzi wynika, że w przypadku uwolnienia zawodu przewodnika to jest ryzyko. a jak jest ryzyko, to jest i zabawa, prawda?
nie chcę, żeby moje niepełnoletnie dzieci prowadzane były po górach przez cwaniaczków i laików, którzy zwietrzyli kasę i znaleźli okazję, by zarobić na "frajerach". wyraziłem się jasno, czy przetłumaczyć?
chief napisał(a):
Lech napisał(a):
Otóż gro wypadków w górach to wypadki turystów indywidualnych. Jeśli wykazujesz taką troskę o turystów aby zapewnić im bezpieczeństwo, to dlaczego nie opowiadasz się za tym żeby ci indywidualni
Ręce opadają. Lechu czy Ty naprawdę nie jesteś w stanie pojąć tej prostej rzeczy?
1.
Turysta indywidualny, decydując się na takowy wyjazd w pełni bierze wszystko na siebie. Sam sie musi ubezpieczyć (Słowacja), sam przeanalizować trasę, sam znaleźć noclegi, sam radzić sobie w terenach trudnych, sam podejmować decyzje możliwe, ze decydujące i jego życiu lub zdrowiu.
Jak najbardziej ma do tego prawo, gdyż wszelakie ryzyko wziął na siebie, bo ceni niezależność. Państwo nie ma nic do tego.
2.
Turysta grupowy/zorganizowany, powodów, dla których wybierają tą formę turystyki, która niesie dla nich spore ograniczenie niezależności, jest wiele. Są tacy, którzy jada dla towarzystwa, bo na takowych wycieczkach spotykają znajomych, tacy, co dla kosztów, gdyż przejazd + nocleg w takowym wyjeździe wychodzi taniej, niż przy prywatnym pobycie, są tacy, bo lubią sobie po wycieczce puknąć piwko, a będąc samochodem by nie mogli, są tacy, którzy oczekują informacji,
w końcu jest tez taka grupa, która nie czuje się na siłach lub uważa, ze nie ma na tyle doświadczenia, aby decyzje, które opisałem w pkt 1, wziąć na siebie, więc jada po to, aby decydował za nich, kto inny. Zapisując się, ufają, ze organizator jest uczciwy i zapewni im takowa osobę. Jeżeli organizator to zrobi, nie ma sprawy.
Nie twierdze, ze MUSI to być przewodnik górski, byle osoba, która powinna mieć większe doświadczenie i wiedze o górach niż uczestnicy (poza wyjątkami).
Niestety, ale to prawo, którego jesteś zwolennikiem, daje możliwość, ze organizator legalnie może zatrudnić opiekuna, który ma mniejsze doświadczenie od uczestników, czyli zostają oni oszukani, ba narażeni na niebezpieczeństwo, gdzie przez brak doświadczenia opiekuna, grupa może wpaść w tarapaty lub sytuacje niebezpieczną.
Tłumaczenie, ze takowy uczestnik powinien sam się wcześniej zorientować, co to za biuro, co to za prowadzący, jest niewystarczające, gdyż są tacy, którzy to zrobią, ale i tacy, że od samego początku organizatorowi zaufają.
Już parę razy Ci to tłumacze, niestety, ale bardziej łopatologicznie nie potrafię, więc i w przyszłości tego tłumaczyć nie będę, bo staje się to nudne.
pokaż mu globus... i tak Ci nie uwierzy, bo jest święcie przekonany, że Ziemia jest płaska...